Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec i syn zakończyli niezwykłą podróż. Przepłynęli kajakami ponad 1600 kilometrów! [ZDJĘCIA]

Joanna Boroń
Joanna Boroń
Włodzimierz i Mariusz Zimnowłoccy mają na swoim koncie wiele kajakowych wypraw.
Włodzimierz i Mariusz Zimnowłoccy mają na swoim koncie wiele kajakowych wypraw. fb Włodzimierz Zimnowłocki - Zimny Włodek
Ich przygoda zaczęła się i skończyła na plaży w Osiekach. W środę przed południem po 35 dniach podróży Włodzimierz Zimnowłocki i jego syn Mariusz „domknęli” Wielką Polską Pętlę Bałtycką. Przepłynęli kajakami ponad 1600 kilometrów.

Włodzimierz i Mariusz Zimnowłoccy mają na swoim koncie wiele kajakowych wypraw - w 2020 roku udało im się przepłynąć Polskę od Bieszczad do morza, czyli 1400 kilometrów polskimi rzekami. Teraz do listy swoich kajakowych sukcesów dopisali kolejny - zakreślili Wielką Pętlę Bałtycko-Żuławsko-Wielkopolską.

Trasa mierzy ponad 1600 km z Bałtyku do naturalnego przejścia na mierzei Wiślanej, następnie do Elbląga, dalej jest kanał Elbląski, rzeka Drwęca, Wisła od Torunia do Bydgoszczy, Brda, Kanał Bydgoski, górna Noteć aż do Lichenia, Warta od Konina, Odra, Zalew Szczeciński oraz wyjście na Bałtyk i powrót do punktu wypłynięcia, czyli Osiek.

Pan Włodzimierz przyznaje, że to była niezwykła przygoda: - Byliśmy dobrze przygotowani i nic nas nie zaskoczyło. Co prawda liczyliśmy na 40 dni, a zmieściliśmy się w 35. Ale to chyba świadczy o dobrym przygotowaniu.

Wyjaśnia też, że większość trasy była dla nich kompletnie nieznana.

- Nie wyobrażałem sobie, że Bałtyk z pozycji kajaka jest tak piękny - mówi.

- Sądziłem, że rzeki i jeziora, przez które płynąłem do tej pory, są podobne do tych na Pomorzu. Jednak są piękniejsze, pełne życia - ptaków, żab, owadów, starodrzewi. Woda w jeziorach pachniała czystością, a drzewa zachwycały różnokolorową zielenią. Spotykani ludzie byli uśmiechnięci i bardzo życzliwi. Czasami odnosiłem wrażenie, że to nie ja planuję w danym dniu trasę, tylko trasa przygotowuję się dla mnie, gdyż było dużo bardzo pozytywnych i nieprawdopodobnych zdarzeń - relacjonuje na gorąco.

Przyznaje też, że ta wyprawa była fizycznie wyczerpująca. Najtrudniejszy odcinek to był ten ostatni, środowy, na którego końcu czekał dom i wygodne łóżko. Po pierwsze ze względu na pogodę.

- We wtorek przewidywałem załamanie pogody na Bałtyku, a moglibyśmy popłynąć jeszcze dwie godziny dłużej. W środę walczyliśmy z morzem przez 12 km. Gdyby wiatr i fale były w inną stronę, nie dalibyśmy rady - opowiada.

Wspomina też odcinek do Władysławowa: - Aby tam dopłynąć, musieliśmy wystartować o godz. 3. Około godz. 15 pojawił się przeciwny wiatr i wysokie fale. Byliśmy już w pobliżu portu. I ten krótki odcinek przysporzył nam trochę kłopotów.

Obaj panowie cieszą się, że bezpiecznie dotarli do domu. Na razie będą regenerować siły. Co potem?

- Mariusz chce popłynąć kajakiem na Bornholm. Ja na razie myślę o mniejszych wyzwaniach. Teraz jesteśmy pierwsi, którzy pokonali tę pętlę i na razie ta myśl mi wystarczy. Co będzie później? Czas pokaże - mówi pan Włodzimierz.

Włodzimierz Zimnowłocki razem z synem Mariuszem wyruszyli 21 kwietnia. Wypłynęli z Osiek nad jeziorem Jamno, gdzie planują zamknąć „pętlę” po około 40 dniach.

Płyną Wielką Polską Pętlą Bałtycką. Do pokonania mają 1600 k...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera