Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olej zmieniał barwę

(ing)
Tadeusz K., który uważa, że z oszustami nie ma nic wspólnego, pokazuje wjazd do swojego tartaku w Dobinie. To tędy wyjeżdżały cysterny z 30 tys. litrów przerobionego paliwa. I to tu „producenci” wpadli w ręce policji.
Tadeusz K., który uważa, że z oszustami nie ma nic wspólnego, pokazuje wjazd do swojego tartaku w Dobinie. To tędy wyjeżdżały cysterny z 30 tys. litrów przerobionego paliwa. I to tu „producenci” wpadli w ręce policji. Radek Brzostek
W Połczynie Zdroju wciąż głośno o oszustach, którzy przerabiali hurtowo olej opałowy na napędowy. Proceder trwał kilka miesięcy na posesjach, których właścicielem jest mąż Danuty Kozik, wiceburmistrz Połczyna Zdroju.

Przypomnijmy - 26 października we wsi Dobino świdwińska policja zatrzymała na gorącym uczynku dwóch mieszkańców województwa wielkopolskiego. Odbarwiali olej opałowy. Na transport czekała cysterna z 30 tys. litrów przerobionego paliwa, a kilka zbiorników wypełnionych olejem opałowym było już do tego przygotowanych. - Proceder trwał co najmniej od lipca, a tak duże ilości paliwa wyjeżdżały stąd co dwa tygodnie - mówił nam wówczas Robert Naumiec, zastępca komendanta. Wyjaśnijmy, że olej opałowy i ten używany w samochodach z silnikiem diesla to to samo paliwo. Różni się tylko opodatkowaniem. Z powodu wysokiej akcyzy olej napędowy jest znacznie droższy. Do opałowego dodawany jest specjalny barwnik pozwalający służbom skarbowym rozróżnić paliwa. Oszuści usuwali barwnik i wprowadzali na rynek jako zwykłą ropę. Straty skarbu państwa mogą sięgać setek tysięcy złotych.
Zatrzymany został również właściciel posesji w podpołczyńskim Toporzyku i Dobinie, gdzie dochodziło do przestępstwa. Wcześniej wiedzieliśmy tylko, że to mieszkaniec Połczyna. Dziś mamy pewność, że chodzi o Tadeusza K. - męża wiceburmistrz Danuty Kozik. Mężczyzna w Dobinie prowadzi tartak. - Ja z tym nie mam nic wspólnego - mówił nam wczoraj. - W Toporzyku postawiłem, jakoś wiosną, tablicę z informacją o sprzedaży i numerem telefonu. Odezwał się chętny, ale nie na kupno, lecz na dzierżawę. Zgodziłem się. Po kilku tygodniach pozwoliłem im przenieść się do Dobina, bo przy tartaku był utwardzony plac. A im na tym zależało. Wszystko uzgadnialiśmy telefonicznie. Nie pytałem, co tam będą robić. Nie wiem, jak ci ludzie się nazywali, jak wyglądali, jak nazywała się firma. Nie zdążyliśmy spisać umowy. Pieniądze wziąłem za dwa miesiące, po 1,5 tys. złotych. Ich kierowca mi przywiózł. Żonie nic o tym wynajmie nie mówiłem, a ona się nie interesowała. A teraz wiem, że wpadłem na minę.
Tadeusz K. na razie jest na wolności, wpłacił 20 tys. zł kaucji i przed sądem odpowiadać będzie z wolnej stopy. Wynajmujący posesję zostali tymczasowo aresztowani, podobnie jak inny mieszkaniec Poznania, zatrzymany przed kilkoma dniami. Był odbiorcą paliwa. Wszystkim postawiono zarzuty oszustwa i działalności na szkodę skarbu państwa. Grozi za to 8 lat więzienia. Prawdopodobnie zmieszanych w proceder jest więcej osób. Śledztwo trwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!