Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olek walczy z rakiem. Ma dopiero 2,5 roku

Łukasz Zieliński
Jeszcze kilka miesięcy temu Olek był jak żywe srebro. Nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Przed wakacjami zaczął się koszmar. Dziś chłopiec potrzebuje kosztownych leków. Nie mówiąc o sprzęcie rehabilitacyjnym i ortopedycznym. Dzięki niemu, być może, w przyszłości będzie mógł samodzielnie chodzić.
Jeszcze kilka miesięcy temu Olek był jak żywe srebro. Nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Przed wakacjami zaczął się koszmar. Dziś chłopiec potrzebuje kosztownych leków. Nie mówiąc o sprzęcie rehabilitacyjnym i ortopedycznym. Dzięki niemu, być może, w przyszłości będzie mógł samodzielnie chodzić. Fot. Archiwum rodzinne
Zrozpaczeni rodzice zbierają pieniądze dla 2,5-letniego syna. Do końca maja chłopczyk był zdrowym i wesołym dzieckiem. Przed wakacjami wykryto u niego złośliwego guza jamy brzusznej.

- Prosimy o pomoc dla naszego synka - mówi Przemysław Krokos, ojciec chłopca. - Liczy się każda złotówka.

A pieniędzy potrzeba niemało. Maluszka ze Szczecina czekają jeszcze cztery chemioterapie i radioterapia. Rodzice większość czasu spędzają w szpitalu. Ich siły powoli się wyczerpują. Zmagania o zdrowie Olka pochłaniają ogromne sumy. Szpital zapewnia małemu Olkowi leczenie, ale potrzeba jeszcze dużo pieniędzy na dodatkową rehabilitację i leki.

Jeszcze kilka miesięcy temu Olek był jak żywe srebro. Nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Przed wakacjami zaczął się koszmar.

- Na początku czerwca u naszego synka wykryto guza jamy brzusznej - mówi Przemysław Krokos. - Natychmiast skierowano nas na Oddział Onkologii Dziecięcej w szczecińskim szpitalu klinicznym. Tam usłyszeliśmy straszną diagnozę. Nowotwór złośliwy.

Chłopiec został poddany wyczerpującej terapii. Jego stan lekarze określali jako "bardzo wysokiego ryzyka". Pojawiła się niewydolność układu krążenia, zaczęły się problemy neurologiczne. Na domiar złego przestały pracować nerki, konieczne były dializy.

Podczas chemioterapii wystąpiły skutki uboczne, w tym uszkodzenie nerwu strzałkowego prawej oraz częściowo lewej stopy. Konsekwencją tego był ich bezwład. Doszło też do uszkodzenia nerki.

Po czwartej chemioterapii guz zmniejszył się o 70 procent. W połowie września wrocławscy lekarze zoperowali chłopca i usunęli guza. Wtedy też przeszedł kolejną chemię.

Przed nim jeszcze daleka droga. Czekają go cztery kolejne chemioterapie oraz radioterapia. Stan Olka jest stabilny. Ale na dalsze leczenie potrzeba pieniędzy.

Rodzice chłopca zwracają się do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc w uratowaniu maluszka. Chłopiec potrzebuje kosztownych leków. Nie mówiąc o sprzęcie rehabilitacyjnym i ortopedycznym. Dzięki niemu, być może, w przyszłości będzie mógł samodzielnie chodzić.

W razie jakichkolwiek pytań proszę dzwonić pod nr telefonów 505-139-142 lub 515-168-030, bądź kontaktować się ze Stowarzyszeniem Rodziców Dzieci Chorych na Białaczkę i Inne Choroby Nowotworowe (ul. Unii Lubelskiej 1, 71-344 Szczecin, telefon 091-425-31-39, w godzinach 8-15) lub z zastępcą prezesa Stowarzyszenia p. Marzeną Górską tel. .
Rodzicom Alexandra można pomóc na dwa sposoby.

Pierwszy: przekazując 1 procent podatku na Stowarzyszenie Rodziców Dzieci Chorych na Białaczkę i Inne Choroby Nowotworowe nr KRS: 0000120305 z dopiskiem w rubryce "informacje uzupełniające - cel szczegółowy": ALEXANDER.

Drugi: Można też przekazać darowiznę wpłacając ją na subkonto: Stowarzyszenie Rodziców Dzieci Chorych na Białaczkę i Inne Choroby Nowotworowe PEKAO S.A. II o/Szczecin nr 25 1240 3927 1111 0000 4100 0269 z dopiskiem ALEXANDER.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!