Jeszcze nie wiadomo jak wysoka będzie, ale taka opłata nie należy do niskich. - Mówimy o tysiącach złotych - denerwują się mieszkańcy, nasi Czytelnicy, którzy poinformowali nas o sprawie. - Przez wiele lat słaliśmy pisma z prośbami i apelami, żeby wreszcie zrobili nam tę ulicę. Sami sobie robiliśmy odwodnienia, przyłącza gazowe. Droga to było bagno. Wreszcie urząd dostał kasę ze Szczecina. I po tym wszystkim, tylu latach naszej udręki, kosztów, zrobił drogę, ale straszy, że mogą teraz obciążyć nam hipoteki, jeśli nie zapłacimy. Rząd ustanowił taki przepis, ale nie jest to obowiązek samorządów do nakładania takiej opłaty.
Zobacz także: Koszalin: Remont przy blokach koło Wodnej Doliny
Radny miejski Paweł Szyszlak uspokaja. - To w zasadzie jest swoisty automat, że po remoncie drogi przychodzi takie pismo. Tak jest w zasadzie wszędzie, w każdym samorządzie. Owszem, teraz przygotowywany jest operat szacunkowy, na podstawie którego ustala się wysokość opłaty adiacenckiej. Tego operatu jeszcze nie ma. Ale nawet jeśli okaże się, że mieszkańcy będą musieli płacić, złożymy odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Tak zrobiliśmy kilka lat temu, gdy wyremontowano ulice Nową i Wiejską. Ludzie mieli płacić nawet po 2,5 tys. zł. SKO przyznało nam jednak rację, a ówczesny burmistrz wycofał się z tej opłaty. Teraz też udowodnimy, że nie była to budowa, a przebudowa. Chcę też pójść dalej i złożyć wniosek, by ratusz już nie wysyłał do mieszkańców wyremontowanych ulic takich pism. Bo to rzeczywiście niepotrzebnie budzi negatywne emocje - zakończył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?