Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Optymiści wierzą w siebie

Supernowa
Od czasu do czasu każdemu zdarza się wpaść w zły nastrój i poddać ponurym myślom. Okazuje się, że najszybciej z dołka psychicznego wygrzebują się ci, którzy no co dzień dobrze siebie oceniają.

Z negatywnym nastrojem znacznie gorzej radzą sobie osoby nieśmiałe i niezbyt pewne siebie. W ich przypadku motywacja do pokonywania własnych słabości psychicznych jest dużo gorzej wykształcona. Raczej zamykają się w sobie, a dręczące ich poczucie winy i niższości może się wtedy jeszcze bardziej pogłębić. - Nawet pomoc z zewnątrz nie zawsze okazuje się skuteczna.

Obawa przed niewłaściwym zachowaniem, lęk przed niepowodzeniem, brak chęci do pokonania kryzysu - to niektóre czynniki, które hamują ponowne osiągnięcie stanu zadowolenia przez zakompleksioną osobę - mówi Joanne Wood, profesor psychologii z University of Waterloo (Kanada), współautorka badań, które wykazały, że głównym rysem psychiki osób niezdecydowanych i nieśmiałych jest smutek. Bierze się on z przekonania o nieuchronności niepowodzeń przytrafiających się w życiu. Stąd już krok do rezygnacji z podejmowania wszelkich prób odmiany swego losu. No bo czy warto się starać, skoro i tak nic nie wyjdzie?

- Fatalistyczne przekonanie, że co ma być to będzie, jest typowe dla jednostek z niską samooceną - podkreśla Wood. - Paradoksalnie złe doświadczenia utwierdzają taką osobę w słuszności jej poglądów. Przez całe życie zachowuje się więc ona tak, jakby była skazana na porażkę. Można odnieść wrażenie, że niektórzy osiągnęli doskonałość w bagatelizowaniu własnych sukcesów lub wręcz w przekuwaniu ich na klęski - zauważa badaczka.

Inaczej, jak wykazały testy, postępują osoby pewne swojej wysokiej wartości. Wiele sytuacji, które człowiek z poczuciem niższości natychmiast zakwalifikowałby jako niepowodzenie, traktują one jako absolutny drobiazg, który nie jest wart dłuższego myślenia. - Niedobry nastrój traktują jak zjawisko przemijające. Wierzą bowiem, że kryzys psychiczny można pokonać różnymi sposobami. Większość z nich ma zresztą swoje ulubione metody radzenia sobie z negatywnymi myślami i doświadczeniami.

Jedni umawiają się z przyjaciółmi, inni fundują sobie jakiś prezent, jeszcze inni szukają pocieszenia w rozkoszach stołu. Tego typu mechanizmy nie występują u osób z niską samooceną - mówi prof. Jonathan Brown, psycholog z University of Washington w Seattle (USA), współautor badań.
Ta dwójka uczonych przeprowadziła pięć serii eksperymentów, w których łącznie wzięło udział 900 osób. Uczestnicy jednego z doświadczeń słuchali przez pół godziny wyjątkowo przygnębiającej muzyki. Następnie dopuszczono ich do półki z kasetami wideo, aby wybrali sobie odpowiedni na tę okoliczność film. Wszyscy zgodnie uznali, że na poprawę nastroju najlepsza byłaby komedia. Naukowcy poprosili więc wszystkie osoby, by... jeszcze raz posłuchały muzyki. Tym razem była ona jeszcze bardziej smutna, ponura i monotonna. Po takiej dawce tortur każdy wpadłby w dół psychiczny.

Kiedy uczestnicy eksperymentu ponownie sięgnęli po film, okazało się, że nie u wszystkich wcześniejsze deklaracje pokrywają się z czynami. Osoby z wysoką samooceną faktycznie wybierały głównie komedie, bo chciały zmienić nastrój na radosny i pozytywny. Natomiast osoby z poczuciem niższości wybierały jakieś smutne historie. Pytane, dlaczego tak postępują, tłumaczyły, że nie chcą oglądać komedii, ponieważ są w złym nastroju. - Ich punkt widzenia był więc dokładnie odwrotny od prezentowanego przez przedstawicieli pierwszej grupy. Tamci wybierali komedię, bo nie chcieli być dłużej przygnębieni.

Ci byli przygnębieni i dlatego nie wybierali komedii. Oto dowód, jak wielka może być potęga smutku. Niektórzy nie potrafią się od niego uwolnić przez całe życie - stwierdza Brown.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!