Pacjentka szpitala w Piotrkowie przez dwa lata nosiła w brzuchu kleszcze chirurgiczne. Narzędzie zaszyto jej podczas operacji
Pani Angelika z Piotrkowa od dwóch lat chodzi z kilkunastocentymetrowymi nożyczkami - zaciskami chirurgicznymi w brzuchu. Narzędzie zostało po operacji wycięcia śledziony, którą przeprowadzono w Samodzielnym Szpitalu Wojewódzkim w Piotrkowie. Szpital wyjaśnia, jak doszło do tej sytuacji, a piotrkowianka, na wyjęcie ciała obcego zgłosiła się do szpitala w Bełchatowie.
- Mam duży żal do lekarzy z Piotrkowa. Nie usłyszałam od nich słowa „przepraszam”, ani prawdy na temat tego, co jest we mnie. Moim zdaniem lekarz powinien przyznać się do błędu i poinformować mnie, co zostawił po operacji. Nie usłyszałam nic takiego. Okłamali mnie - tłumaczy 25-latka, która do bełchatowskiego szpitala zgłosiła się w poniedziałek rano.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE