Przypomnijmy fakty: 13 grudnia ubiegłego roku gorzowianie okryli się sportową hańbą, ulegając przedostatnim w tabeli gryfinianom 25:28. Najlepszym graczem Energetyka był w tym spotkaniu Aleksander Kokoszka, który zdobył aż dziewięć goli.
Klubowy kolega
Obecny w Gryfinie Paweł Kaniowski jeszcze przed meczem otworzył ze zdumienia oczy. - Jakim prawem Kokoszka występuje w Energetyku, skoro równocześnie reprezentuje barwy niemieckiego, regionalnego klubu z Usedom?! Niczego nie zmyślam. Ja gram tam w pierwszym, a Olek w drugim zespole! - powiedział wychowanek gorzowskiej drużyny.
Działacze AZS AWF byli wściekli na swój zespół za kompromitującą porażkę, tym niemniej wystąpili do komisarza ligi Wojciecha Demiańczuka z oficjalnym protestem. W kopercie, wysłanej na adres warszawskiej centrali ZPRP znalazło się także pisemne oświadczenie P. Kaniowskiego, że A. Kokoszka gra równocześnie w ligach polskiej i niemieckiej. Związek przyjął wszystkie dokumenty do wiadomości i oświadczył, że postanowienie w sprawie ewentualnego walkowera dla gorzowian wyda najpóźniej do 5 stycznia br.
Umywają ręce
- Komisja zmiany barw klubowych ZPRP poinformowała mnie, że Aleksander Kokoszka nie był transferowany do żadnego niemieckiego klubu i w związku z tym jest upoważniony do gry w Energetyku Gryfino - usłyszeliśmy wczoraj od W. Demiańczuka. - Nie mam uprawnień do kontaktowania się z niemiecką federacją. Wniosek AZS AWF o weryfikację wyniku spotkania z 13 grudnia muszę więc odrzucić. Chyba, że trafi do nas jakiś oficjalny dokument z Niemiec, który potwierdzi zarzuty gorzowian.
Takim dokumentem mogłaby być... tylko oficjalna karta zawodnicza A. Kokoszki z Usedom. Wtedy sprawa znów trafiłaby do komisji zmiany barw klubowych ZPRP, a następnie do prowadzącego drugoligowe rozgrywki Dolnośląskiego Związku Piłki Ręcznej we Wrocławiu.
- Zgodnie z międzynarodowymi przepisami, równoczesna gra w dwóch ligach jest sportowym przestępstwem - przyznał W. Demiańczuk. - Udowodnienie zawodnikowi winy musiałoby więc skutkować ukaraniem i jego, i jego drużyny. W przypadku Aleksandra Kokoszki takie decyzje mogliby podjąć wyłącznie działacze z Wrocławia. Oni są pierwszą instancją dla drugiej ligi, ja tylko nadzoruję rozgrywki z ramienia Rady Kolegium Ligi.
Nie składamy broni
- Paweł Kaniowski spróbuje w najbliższych dniach przywieźć z Niemiec kopię protokołu meczu, w którym grał Kokoszka - zapewnił trener akademików Mariusz Czubak. - Działacze Energetyka zaraz po feralnym spotkaniu w Gryfinie zapewniali nas, że ich zawodnik nie występuje w Usedom... już od tygodnia! To oczywisty blef, a poza tym potwierdzenie, że kilka dni przed naszym pojedynkiem grał w Niemczech za ich wiedzą i zgodą.
Na jakiej podstawie niemieckie kluby potwierdzają do swoich ligowych rozgrywek zawodników, którzy nie posiadają oficjalnych certyfikatów z polskich związków?
- Prawdopodobnie dochodzi do ich cichego porozumienia z lokalnymi związkami sportowymi lub bezpośrednio z klubami w Polsce - przypuszcza M. Czubak. - Na niskich szczeblach rozgrywek nikt tego dokładnie nie sprawdza. Oryginalnej, niemieckiej karty zawodniczej Kokoszki na pewno nie uda się nam dostać do ręki, bo Niemcy nie po to obchodzili przepisy i unikali płacenia oficjalnych stawek za zagraniczny certyfikat, by teraz przyznawać się do popełnienia oszustwa. Przepisy międzynarodowej federacji są jasne: każdy zawodnik może grać tylko w jednym kraju i jednej lidze! Wiemy, że w przypadku Aleksandra Kokoszki było inaczej, więc nie zrezygnujemy z dochodzenia naszych racji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?