Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paradoks recyklingu. Segregujemy śmieci, ale płacimy za nie więcej. Dlaczego?

Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska
Segregujemy śmieci, ale płacimy za nie więcej. Dlaczego?
Segregujemy śmieci, ale płacimy za nie więcej. Dlaczego? archiwum polskapress
Rozmowa z Tomaszem Ucińskim, prezesem zarządu Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Koszalinie.

W tym roku wzrosły opłaty za wywóz śmieci. Z czego wynikały?
Z przepisów. Jeszcze parę lat temu główną i najtańszą metodą unieszkodliwiania odpadów były duże składowiska. Wszystko sypano do dołu, odpowiednio zagęszczano, odgazowywano. Teraz dyrektywy unijne nakładają obowiązek zagospodarowania i wielokrotnego recyklingu wszystkiego, co powstało z ropy, co jest opakowaniem i co wydłuża istnienie zasobów naturalnych. To radykalna zmiana formy zagospodarowywania odpadów. W zasadzie, nie można składować niczego, co ma wartość energetyczną.

Wielokrotnego recyklingu?
To oznacza, że opakowanie powinno być wielokrotnego użytku. Spalać będzie można rzeczy poddawane już recyklingowi. Takie, których ponowne użycie jest nieopłacalne. Również te, które techniczne trudno jest przetwarzać, jak choćby środki sanitarne. Na przykład pieluchy. Jest ich więcej, bowiem więcej jest osób starszych. Trudno je poddać recyklingowi, ale mają wartość energetyczną. Część energii zawartej w odpadach można wykorzystać, podobnie jak tę z dawnych składowisk. Austriacy zaczynają wydobywać z nich odpady. Oddzielają frakcję zmineralizowaną i wydzielają odpad, który pozwoli odzyskać energię.

A my? Pytam o Sianów.
W Sianowie mamy jedną kwaterę, która składa się z samych opakowań i mamy zgodę na jej wydobycie i powtórne przetworzenie. Decydująca jest jednak ekonomia. Na razie koszt nadmiernie obciążyłby kieszenie mieszkańców. Plan taki dotyczy dalszej perspektywy czasowej. To przywróci tereny Matce Ziemi, ale musimy zaczekać, aż technologia będzie tańsza.

A propos „tańsza”. Wszyscy, przynajmniej w teorii, dzielnie segregujemy śmieci. Dlaczego zatem, skoro sami robimy coś dobrego, musimy płacić więcej, niż kiedyś?
To pewien paradoks. Gdy wszyscy zaczynamy segregować, mamy nadmiar surowców, za które nie dostajemy pieniędzy, a wręcz przeciwnie – za niektóre frakcji musimy płacić. I to słono. Do niedawna za unieszkodliwienie tony odpadów, które mają wartość kaloryczną i których nie możemy składować, płaciliśmy 150 zł. Dziś odbiorca życzy sobie 600 zł. Koszty wzrosły z racji masy odpadów i braku instalacji do termicznego ich przekształcania. Unia ma takich instalacji wiele, ale dla nas oznacza to obciążenie kosztami transportu. Znów wracamy do tematu wielokrotnego recyklingu. Trzeba stworzyć rynek, który przetwarzałby stare opakowania w nowe i zagospodarować je. Unia Europejska tworzy dyrektywy nakazujące firmom wprowadzającym opakowania, korzystanie w odpowiednim procencie z opakowań po recyklingu. Obowiązuje również opłata dla rządów państw za tonę niewykorzystanego, nieprzetworzonego plastiku. To 800 euro.

Sporo przepisów, mniej informacji o nich.
Gospodarka odpadami stała się branżą zauważaną. Mówimy o odpadach, bo przybyło nam obowiązków. Śmieci sortujemy na wiele frakcji, a i tak opłaty wzrosły. Nie dziwię się statystycznemu Kowalskiemu, że jest zdenerwowany tym faktem. Tłumaczę to zawsze na przykładzie: kiedyś system kanalizacyjny w mieście kończył się na rzece. Nie interesowało to mieszkańców, dopóki się w niej nie kąpali, a wędkarze nie zauważyli, że ryby opanowały styl grzbietowy. Wreszcie wybudowano oczyszczalnie. Tak samo jest z odpadami. Kiedyś wrzucaliśmy je do dziury w ziemi, a dziś każdy odpad jest surowcem. Musimy je posortować, przygotować do odbioru i przetworzyć. Dlatego opłaty wzrosły. Dynamika wzrostu cen jest duża, ale gdy porównamy koszt usług komunalnych, to wciąż gospodarowanie odpadami jest tańsze, niż opłaty za prąd czy wodę.

Czy już nauczyliśmy się właściwie sortować odpady?
Jest dobrze w domkach jednorodzinnych, natomiast w zabudowie wielorodzinnej wciąż masa szkła, makulatury i tworzyw sztucznych trafia do odpadów zmieszanych. Poziom dyscypliny jest niewystarczający. Koszalin powinien mieć poziom odzysku na oscylujący wokół 30-40 proc. segregowanych surowców, a mamy około 20 proc. Szło w odpadach zmieszanych czy zielonych uniemożliwia ich przetwarzanie i zwiększa koszt utylizacji. Ceramiczna filiżanka wyeliminuje z przetwarzania wagon szkła opakowaniowego. Jeśli będą potrzebne inwestycje w dodatkowe linie sortownicze, to ich milionowe koszty poczuje każdy z nas.

Wspomniał pan o właścicielach domów. Dla nich zmieni się system gospodarowania workami. Na jaki?
Nie będzie systemu „worek za worek”. Mieszkańcy sukcesywnie otrzymują pakiety worków na dłuższy czas. To przyspieszy pracę naszych załóg. Docelowo na odpady szklane i zielone chcemy wprowadzić kubły, co będzie rozwiązaniem bezpieczniejszym, ale i pozwoli oczyścić surowiec z plastiku.

W naszej rozmowie pojawił się temat Sianowa. Protest mieszkańców, którzy narzekali na uciążliwości zapachowe, znalazł finał na sali sądowej.
Zapachy są immanentną częścią naszej cywilizacji. Pachną dymy, spaliny, nawozy na polach. Do tej pory poradziliśmy sobie z prawie wszystkimi zapachami odpadów. Zmieszane są przyjmowane w hali, dodatkowo obudowanej jeszcze jedną, wyposażoną w biofiltr. Odpady biodegradowalne odbierane są jednak na różnych formach fermentacji. W momencie ich rozdrobnienia i założenia pryzmy, może się pojawić zapach. Nie mamy jeszcze takiej świadomości, jak Szwedzi i Austriacy, którzy uważają, że to zapach ich odpadów, które po procesie kompostowania będą idealnym nawozem. My staramy się budować tę świadomość i inwestować tak, by nie wpłynęło to nadmiernie na opłaty. Chcemy zadaszyć boksy do przyjęcia frakcji bio, ale proces administracyjny trwa już dwa lata i końca jeszcze nie widać.

Ale zapach jest?
Raz, dwa razy w miesiącu. Projektowo jesteśmy na etapie zamknięcia procesu przyjmowania odpadów i ograniczeniu zapachu.

Zapytam wprost - czy możliwe jest, żeby ta działalność była bezzapachowa?
Nie. Zawsze będzie moment na przykład przejazdu samochodu z odpadami, co będzie powodować pojawienie się zapachu. Otworzenie boksu po kompostowaniu, rozdrobnienie frakcji – temu też towarzyszą zapachy. I raz jeszcze podkreślam – to element naszej cywilizacji.

Zobacz także: Dworzec PKP w Koszalinie zostanie wyburzony i wybudowany na nowo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Paradoks recyklingu. Segregujemy śmieci, ale płacimy za nie więcej. Dlaczego? - Głos Koszaliński