Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paranoja w stacji pogotowiq

(mas)
Na tablicy ogłoszeń w koszalińskim pogotowiu pojawiło się takie oto obwieszczenie, w którym jest wyraźnie napisane, że w związku z niepochlebnymi publikacjami, zakazuje się udzielania naszym dziennikarzom wszelkich informacji. Podpisane: zastępca dyrektora ds. medycznych Romuald Kaczmarek.
Na tablicy ogłoszeń w koszalińskim pogotowiu pojawiło się takie oto obwieszczenie, w którym jest wyraźnie napisane, że w związku z niepochlebnymi publikacjami, zakazuje się udzielania naszym dziennikarzom wszelkich informacji. Podpisane: zastępca dyrektora ds. medycznych Romuald Kaczmarek. Radek Brzostek
Tego jeszcze nie było! Dyrekcja koszalińskiego pogotowia zakazała swoim pracownikom udzielania informacji dziennikarzom naszej gazety. Dlaczego? Bo obraziła się za to, że pisaliśmy prawdę o pracy pogotowia.

Przypomnijmy, o czym niedawno pisaliśmy. Na przykład o mieszkance podkoszalińskiej Strzeżenicy, która zauważyła, że jej ojciec źle się czuje i wezwała koszalińskie pogotowie. Przybyły lekarz stwierdził, że chory wcale nie jest taki chory. I odjechał. Rodzina na własną rękę odwiozła starszego pana do szpitala. Tam stwierdzono, że to był zawał! I kolejna sprawa... Kobieta, która szła ulicą, została uderzona konarem w głowę. Zalana krwią trafiła do pobliskiej inspekcji pracy. Tam udzielono jej pospiesznie pomocy, po czym zaprowadzono do koszalińskiego pogotowia. I co? Ano ci, którzy mają ratować ludzkie zdrowie i życie, stwierdzili, że ranną trzeba zaprowadzić do szpitala. Na tyle tylko się przydali. To smutne i przerażające jednocześnie. A co na to pani dyrektor stacji? Jest zbulwersowana… naszą postawą!
Beata Prusińska, dyrektor pogotowia, uważa, że prowadzimy nagonkę na firmę, którą kieruje. Co to za nonsens?! Jesteśmy od tego, by bronić interesu naszych Czytelników. Walczyć, gdy dzieje się im krzywda. Krytykować tych, którzy nie wywiązują się ze swoich obowiązków, a na ich pensje składamy się z naszych podatków. I dalej będziemy to robić, czy się pani dyrektor to podoba, czy nie. Nie zmienimy naszej polityki. A na dowód, że nie prowadzimy akcji przeciwko koszalińskiemu pogotowiu, przypominamy, że niedawno pisaliśmy także o wpadce stacji w Białogardzie. Tam lekarz przyjechał do pacjenta z podciętym gardłem. Zostawił go i odjechał. Tłumaczył, że ranny odmówił poddania się leczeniu i nie złożył podpisu pod oświadczeniem, że odmawia. Po naszej publikacji sprawą zajęła się białogardzka prokuratura.
Szefowa koszalińskiej stacji zamiast dyscyplinować swój personel, apeluje do nas, abyśmy "uderzyli się w pierś i przyznali do błędu"! Do jakiego błędu? - pytamy. Czy błędem jest, że reagujemy na skargi naszych Czytelników? - Ja nie widzę naszej winy - twierdzi dyrektor Prusińska. - Czujemy się nieswojo i jesteśmy urażeni tym, jak o nas piszecie. Chcemy być postrzegani obiektywnie. Pogotowie pracuje dobrze. Choć nie mówię, że jesteśmy kryształowi.
O próbie kneblowania pracowników stacji i zakazie udzielania nam informacji rozmawialiśmy z kołobrzeskim posłem PiS Czesławem Hocem. Poseł jest zaangażowany w sprawy koszalińskiego pogotowia, które ma problemy finansowe i nie wypłaca pracownikom pensji na czas oraz w całości; zna sytuację placówki doskonale. Był zszokowany wprowadzeniem zakazu. - I nieistotne, o którą gazetę chodzi - stwierdził. - W każdej sytuacji to niedopuszczalne. To jest skandal i błazenada. Poseł obiecał, że będzie interweniował u wojewody, a także u dyrektora szczecińskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.

Nasz komentarz

Dyrekcja stacji, zamiast dbać, by pracownicy pogotowia, a przede wszystkim lekarze, solidnie wykonywali swoje obowiązki, próbuje założyć prasie kaganiec. Wprowadza zakaz rozmawiania z dziennikarzami o sprawach stacji. Wynika z tego, że dotyczy on także związkowców, którzy walczą o sprawy płacowe i pracownicze, a to już łamanie prawa. Absurd sięgnął tak daleko, że dyspozytorzy odmawiają nam choćby informacji o bieżących wyjazdach do wypadków. Tak, jak prezydent miasta nie powinien zakazywać urzędnikom, którzy pracują w instytucji publicznej, przekazywania informacji dziennikarzom, tak nie powinna tego robić szefowa pogotowia. Pogotowie to nie prywatny zakład, tylko instytucja utrzymywana z naszych składek.
MARZENA SUTRYK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!