Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Parkujesz samochód w Koszalinie? Najpierw zapłać!

Joanna Krężelewska [email protected]
Jeśli parkujesz w płatnej strefie, na przykład tu – przy ul. Mickiewicza w Koszalinie, musisz zastosować się do dwóch reguł – płacisz z góry i informujesz, kiedy wrócisz po auto.
Jeśli parkujesz w płatnej strefie, na przykład tu – przy ul. Mickiewicza w Koszalinie, musisz zastosować się do dwóch reguł – płacisz z góry i informujesz, kiedy wrócisz po auto. Fot. Radek Koleśnik
50 złotych i 60 groszy - tyle musi zapłacić nasza Czytelniczka za cztery godziny postoju na płatnym parkingu. Powód? Nie zapłaciła za postój "z góry".

Brak informacji i zrozumienia

Brak informacji i zrozumienia

Kierowcą jestem od dziesięciu lat, a o obowiązku płacenia za parking z góry usłyszałam po raz pierwszy dopiero wczoraj. A kto z państwa wiedział, że tak właśnie trzeba? Sprawę rozwiązałyby na przykład tablice informacyjne, których brakuje.
W tym przypadku brak jednak jeszcze jednego - odrobiny zrozumienia i zdrowego rozsądku. Ja rozumiem, że inkasent musi pójść do toalety i przez kilka minut nie pilnuje parkingu. Ale jasne dla mnie jest też to, że kiedy spieszę się, żeby załatwić coś w urzędzie, nie będę co 15 minut biegać i sprawdzać, czy już mogę mu złotówkę czy też cztery złote zapłacić.
Joanna Krężelewska

- Było tuż po godzinie dziesiątej - opowiada historię Czytelniczka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Zaparkowałam auto na płatnym parkingu przy ulicy Adama Mickiewicza w Koszalinie. Na miejscu nie było inkasenta, więc postanowiłam uiścić należność po powrocie do samochodu. Po auto wróciłam o godzinie czternastej, a za wycieraczką znalazłam nie bilet od parkingowego, a wezwanie do zapłaty na ponad pięćdziesiąt złotych.

Na wezwaniu czytamy, że firma Park Invest wzywa do zapłaty "opłaty dodatkowej za nieopłacenie parkowania lub parkowania pojazdu na wyznaczonym miejscu postojowym w strefie płatnego parkowania ponad opłacony czas postoju (...)". - Zapytałam inkasenta, jaki jest powód wystawienia tego wezwania - relacjonuje Czytelniczka. - Oznajmił mi, że miał kontrolę, ja za postój nie zapłaciłam i stąd ten pseudomandat. A przecież to nie moja wina, że nikogo nie było, kiedy przyjechałam na miejsce! Mało tego, ktoś z góry założył, że nie chcę zapłacić za postój, a przecież zrobiłabym to, odjeżdżając z parkingu - denerwuje się kobieta.

We wrocławskiej siedzibie firmu Park Invest usłyszeliśmy, że skoro inkasenta nie było na miejscu, kobieta nie powinna być obarczona dodatkowymi kosztami. - Proszę jednak załatwiać sprawę w Koszalinie. Przy ulicy Jana z Kolna urzęduje administrator parkingów - poinformował pracownik firmy.

Administrator Jan Kulesza wyjaśnił szczegółowe przepisy, którymi kierują się inkasenci i ich kontrolerzy. - Każda osoba, która zostawia pojazd w strefie płatnego parkowania, jest zobowiązana do zapłaty z góry za postój oraz do określenia czasu parkowania - wytłumaczył Kulesza. Co jednak miała zrobić Czytelniczka, kiedy na miejscu nie było parkingowego? - Mogło się zdarzyć, że inkasent poszedł do toalety. Kierowca powinien po prostu po kwadransie wrócić na miejsce i zapłacić. Nie można zostawiać auta w płatnej strefie parkowania bez uiszczenia za to należności - usłyszeliśmy.

- A skąd kierowca ma to wiedzieć? - pyta nasza Czytelniczka. - Nigdy inkasent nie powiedział mi o ich przepisach. Mało tego, raz jeszcze podkreślam, że nie było go na miejscu, kiedy zostawiałam auto. Argument, że co kilka minut miałam go szukać, jest niepoważny.

- Kierowcy często tłumaczą, że nie widzieli na miejscu parkingowego. Ale przepis mówi jasno - trzeba najpierw zapłacić i określić czas parkowania - argumentuje Jan Kulesza, administrator stref płatnego parkowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!