W sobotnim półfinale rozstawiony z numerem 5 zawodnik pokonał innego polskiego tenisistę, Andrieja Kapasia (nr 6) 7:5, 6:0. Drugą parę półfinałową tworzyli Czesi, obrońca tytułu M. Schmid (nr 7) i najwyżej rozstawiony z półfinalistów, Libor Salaba (nr 3). Problemy zdrowotne sprawiły, że Salaba skreczował i Schmid drugi rok z rzędu zameldował się w finale koszalińskiej imprezy.
Niedzielny finał należał do P. Ciasia, który wygrał 6:4, 6:2. Jego rywal od końcówki pierwszego seta borykał się z kontuzją pleców.
Ciaś, dla którego był to czwarty w karierze finał ITF (trzy poprzednie przegrał), już w pierwszym gemie pierwszego seta przełamał serwis rywala. W drugim secie pochodzący z Sopotu młody Polak panował na korcie niepodzielnie.
- Przed rokiem odpadłem w Koszalinie na początku turnieju. Tym razem poszło znacznie lepiej. Grałem wszystkie spotkania na równym poziomie. Najtrudniejszy był ćwierćfinał. Było dużo emocji, ale udało się wygrać - powiedział triumfator turnieju, który zainkasował 1300 dolarów i 18 punktów rankingowych.
- Dwunasty międzynarodowy turniej Koszalin Open za nami. Impreza fajna, rozgrywana przy ładnej pogodzie. Dopisała frekwencja. Mieliśmy zawodników z pięciu kontynentów. Poziom sportowy jest coraz wyższy. Mniej zawodników przyjechało na eliminacje, za to lepsi tenisiści przyjechali na turniej główny - ocenił dyrektor turnieju, Bogusław Krajewski. - Paweł Ciaś jest rokującym zawodnikiem. Mam nadzieję, że przyjedzie do nas za rok, ale towarzysko, ponieważ będzie grał na innym, wyższym poziomie. Przypomnę, że grali u nas m.in. Jerzy Janowicz czy Belg David Goffin. To pokazuje, że młodzi zawodnicy mogą stąd iść dalej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?