Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PCK w Koszalinie. Pomoc, która upokarza

Krzysztof Bednarek
archiwum
Żeby otrzymać darmową pomoc żywnościową, trzeba godzinami stać przed magazynem PCK. Pracownicy Oddziału Rejonowego PCK w Koszalinie robią co mogą, ale to nie wystarcza.

Na placu przed siedzibą PCK przy ul. Grunwaldzkiej stoi tłum oczekujących ludzi. Są wśród nich bezdomni i osoby skierowane tu z opieki społecznej. Czekają na olej, cukier, mąkę, makaron - bezpłatne produkty, które przed świętami bardzo im się przydadzą. Niektórzy z nich przyjechali z daleka: ze Szczecinka, ze Świdwina, Bobolic, a nawet z Gryfic. Paulina, dwudziestokilkuletnia mama trojga małych dzieci ze Szczecinka, czeka już od kilku godzin. Zostawiła swoje pociechy pod opieką babci. Martwi się, bo nie jest pewna, czy staruszka poradzi sobie z jej urwisami. Zygmunt z Gryfic czeka pod siedzibą PCK od kilkunastu godzin. Noc spędził w samochodzie. Andrzej przyjechał już po raz drugi. Wczoraj odesłano go z kwitkiem, bo zapowiadany wcześniej TIR z żywnością nie dojechał na czas.

Jest piątek, 18 grudnia, zbliża się południe. Tymczasem magazynier ogłosił właśnie przerwę śniadaniową.

Ktoś szepcze, że magazyn czynny będzie tylko do godz. 14. Zamiast cieszyć się z oczekiwanych darów, ludzie złorzeczą magazynierowi i pracownicom PCK. Podobne obrazki powtarzają się już od kilkunastu dni. Osoby korzystające z pomocy regularnie twierdzą, że tak jest już od kilku lat.

Jednej osobie przysługuje do 60 kg produktów żywnościowych. Jeżeli ktoś ma dużą rodzinę, zabiera z PCK kilkaset kilogramów produktów. Ludzie wynajmują BUS-y. Przyjeżdżają nimi do Koszalina, a potem okazuje się, że dostawy nie ma. A kierowcy trzeba zapłacić za „pusty kurs“. Nawet 120 zł. Stąd nerwy i rozgoryczenie.

- Dlaczego musimy stać godzinami pod magazynem? To jest upokarzające - wybucha w pewnym momencie starsza kobieta.

Kierownik PCK jest w sanatorium, a magazynier Sławomir Petrykowski bezradnie rozkłada ręce: - W listopadzie przyjęliśmy 260 ton towarów. W grudniu 240 ton. Sami musimy go rozładować z ciężarówek, a następnie wydać oczekującym. A jest nas tylko dwóch, plus czterech bezrobotnych zatrudnionych w ramach prac społecznie użytecznych, ale oni mogą pracować jedynie po 10 godzin tygodniowo. Akcja trwa do końca kwietnia, ale większość osób chciałaby odebrać żywność przed świętami. My robimy, co możemy, ale nie jesteśmy w stanie wszystkich zadowolić. Harmonogram dostaw ustala centrala z Warszawy. My mamy możliwość dokonywania drobnych korekt dostaw, ale często zdarza się, że ciężarówki, z różnych względów, spóźniają się. To rodzi dodatkowe komplikacje.

W tym roku z akcji dystrybucji żywności zrezygnował Caritas. Likwidacja wielu pracówek PCK sprawiła, że teraz po pomoc trzeba jeździć dalej i czeka się na nią dłużej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!