Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieniądze: Ludzie boją się podwyżek

Irena Boguszewska [email protected]
O tyle, o ile wzrośnie stawka podatku VAT, podrożeją też psie smakołyki produkowane w firmie "Maced" w Polanowie.
O tyle, o ile wzrośnie stawka podatku VAT, podrożeją też psie smakołyki produkowane w firmie "Maced" w Polanowie. Fot. Irena Boguszewska
Rząd Donalda Tuska ogłosił, że od przyszłego roku na trzy lata chce podwyższyć podatek VAT. Ma on nie objąć tylko niektórych produktów żywnościowych. Sprawdziliśmy, co to dla nas oznacza.

Sprawa zmiany stawki podatku VAT wywołała oburzenie Czytelników i lawinę telefonów do redakcji.
- Słyszę, że rząd chce podwyższyć podatek VAT i liczy na to, że społeczeństwo to zrozumie - mówi Lucyna Witczak, Czytelniczka z Koszalina. - A ja nie rozumiem. Uważam, że rząd powinien jednak poszukać oszczędności gdzie indziej, a nie zdzierać skórę z najbiedniejszych. Skoro brakuje pieniędzy w budżecie, to zabierzmy wojska z Afganistanu i Iraku. Jak czytałam, ile kosztuje ich utrzymanie, to mnie głowa rozbolała. Ktoś powie, że nie można, bo umowy międzynarodowe. Jednak Hiszpanie, po ataku terrorystycznym w Madrycie wycofali swoich żołnierzy bardzo szybko, Czechy mają w Afganistanie 120 żołnierzy, a my 2 tysiące. Dlaczego? Na to idą naprawdę wielkie pieniądze.

Ewa Ziółkowska, studentka z Koszalina, twierdzi, że mnóstwo gotówki z naszego budżetu i naszych podatków pochłaniają partie polityczne. Czy muszą ją brać? Jej zdaniem partie polityczne powinni utrzymywać ich członkowie. Oni za przynależność mają niezłe stanowiska.

Andrzej Tokarczyk, emeryt z Kołobrzegu, uważa wręcz, że ten rząd przez taką decyzję traci twarz. - Przecież Platforma Obywatelska szła do wyborów z hasłem, że trzeba obniżyć podatki. I co zrobiła? - pyta. - Nam, zwykłym szarakom i biedakom obniżyła je z 19 do 18%, czyli o 1%, a najbogatszym - aż o 8%, bo z 40 do 32%. A teraz jeszcze podwyższa podatek VAT. Niby on ma nie dotyczyć leków i żywności. Ale ich dotknie. Bo skoro podrożeje energia, prąd, gaz, woda, paliwa, słowem wzrosną koszty produkcji, to i będzie musiała podrożeć żywność. Innego wyjścia nie widzę.

- A żywność jest i tak bardzo droga, w tym roku wyjątkowo. Przez powódź bardzo drogie są warzywa i owoce - 250 g malin kosztuje 4 zł, kilogram fasolki szparagowej 8 zł - mówi Łucja Janiak, rencistka z Koszalina. - A fasolkę z ubiegłego roku, na dodatek zamrożoną, można w "Tesco" kupić za 4,99 złotego. To chyba obrazuje skalę podwyżek.

Zapytaliśmy przedsiębiorców, handlowców i innych mieszkańców naszego regionu, co taka decyzja dla nas oznacza. - Mam sklep w Koszalinie, musiałem zarejestrować działalność, płacę podatki i składki do ZUS - mówi Czytelnik, który nie chce podać nazwiska, bo boi się, że konkurencja go z zemsty spali. - A widzę, że na targowisku sprzedają bezrobotni, nawet ci, którzy są na zasiłkach, renciści. Oni nie zarejestrowali działalności i niczego nie płacą i jeszcze biorą pieniądze od państwa. Takich targowisk jak u nas jest w Polsce mnóstwo. Gdyby przypilnować ludzi, którzy na nich handlują, to część z nich na pewno by zrezygnowała z prowadzenia działalności, ale inni by ją prowadzili legalnie i płacili od niej podatki. Wtedy nie trzeba by podnosić stawek VAT.

Edmund Macionga, współwłaściciel firmy "Maced" z Polanowa, która produkuje przysmaki dla psów, twierdzi, że dla przedsiębiorców wyższy VAT, to nie jest żaden problem. - Większość przedsiębiorców odzyskuje VAT - mówi Edmund Macionga. - Jednak sytuację odczują ostatecznie odbiorcy, czyli klienci. Oni zapłacą więcej, bo wyroby będą musiały podrożeć o tyle, o ile podniesiony zostanie VAT. W gorszej sytuacji będą ci, którzy podatku VAT nie płacą, bo mają bardzo małe obroty. Oni go sobie nie odliczą. I też będą musieli podnieść ceny.

Jednak Wiesław Reichert, współwłaściciel piekarni "Bajgiel" w Będzinie, uspokaja. Twierdzi, że jeśli na żywność i leki nadal pozostanie 7-procentowy VAT, to chleb nie musi podrożeć. - W obecnej sytuacji rynkowej wyższe koszty związane ze wzrostem VAT, a więc podwyżki cen prądu, gazu, wody, paliw itd. piekarze pewnie wezmą na siebie - tłumaczy Wiesław Reichert. - To oznacza, że zmniejszy się i tak bardzo niska rentowność piekarni. One będą w jeszcze gorszej niż są sytuacji, ale myślę, że ludzie będą mogli kupować chleb po dotychczasowych cenach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!