Pies ledwo dyszał. Życie uratowali mu koszalińscy strażnicy miejscy [ZDJĘCIA]
Koszalińscy strażnicy miejscy włamali się do skody na czeskich numerach rejestracyjnych i wyciągnęli z niej małego pieska. Zwierzak już ledwo oddychał.
Blisko 31 stopni Celsjusza pokazywały dziś po godzinie 11 termometry w Koszalinie. W skodzie, zaparkowanej przy ul. Leśnej w Koszalinie, mogło więc być nawet 50 stopni gorąca. Tymczasem na tylnej kanapie auta leżał, słabo już reagujący na jakiekolwiek bodźce, mały piesek.
- Zadzwoniła do nas mieszkanka Koszalina, żebyśmy interweniowali, bo za chwilę zwierzak tam padnie - relacjonuje Piotr Simiński, komendant Straży Miejskiej. Strażnicy natychmiast pojechali na miejsce. Początkowo próbowali rozpytać w sąsiedztwie czyj to samochód. - Niestety, auto jest zarejestrowane w Czechach, więc ustalenie właściciela było w tamtym momencie bardzo trudne. Uznaliśmy więc, że trzeba użyć siły - mówi dalej komendant. Gdy jednak jeden ze strażników próbował wybić tylną szybę w skodzie, ta się sama zsunęła. Drugi ze strażników wszedł więc do środka i wyciągnął trochę przestraszonego, bardzo osłabionego psa.
Zwierzak trafił do schroniska i pod opiekę weterynarza. Samochód został zholowany na parking strzeżony, a strażnicy ostrzegają, że za tę akcję, wraz z grzywną, właściciel czworonoga zapłaci około tysiąca złotych.
- Przed nami jeszcze kilka dni upałów. Nie zostawiajmy naszych pupili w rozgrzanych autach nawet na chwilę. Nie mówiąc już o dzieciach. W takie dni w aucie jest jak w piekarniku - ostrzega komendant.