Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijak na schodach komendy

(r)
Strażnicy miejscy zgarniający z ulic Szczecinka pijaków nie bardzo wiedzą, co z nimi robić. Nie chcą ich policja ani pogotowie ratunkowe.

Ostatnio wstawionego jegomościa strażnicy zostawili na... schodach komendy.
Problem narasta od miesięcy, ale ostatnio nabrał karykaturalnego wymiaru. 3 czerwca patrol Staży Miejskiej pojechał uspokoić pijanego awanturnika z osiedla Zachód. Jegomość został pouczony, że jeżeli się nie uspokoi, to dostanie mandat. Funkcjonariusze kazali mu też iść do domu. Po godzinie strażnicy musieli wrócić, bo delikwent tak się zaprawił, że usnął na podwórku.

- Mężczyzna został przywieziony do komendy policji, ale tam uznano, że nie ma podstaw do umieszczenia go w policyjnej izbie zatrzymań - mówi Grzegorz Grondys, komendant SM w Szczecinku.

Strażnicy zostawili więc pijanego na schodach komendy. Nasz rozmówca przyznaje, że stało się to nie pierwszy raz. - Policja uprawia trochę spychologię, ale z tego co wiem, to tego pana w końcu ze schodów zabrali - mówi.

- Wyjaśnię tę sprawę z komendantem Grondysem - zapewnił nas Józef Hatała, szczecinecki komendant policji. - Nie ma przeciwwskazań, aby osobę pijaną umieścić w naszej izbie do wytrzeźwienia w sytuacji, gdy swoim zachowaniem zagraża zdrowiu i bezpieczeństwu innych osób lub sobie samemu.
Zdaniem komendanta Hatały, nawet jeżeli ktoś pijany w sztok śpi na ławce, to nie znaczy, że nie stanowi zagrożenia, bo za chwilę może się ocknąć i narozrabiać albo wpaść pod samochód. - Wydałem funkcjonariuszom wyraźne polecenie, aby upojonych nie zostawiać samych sobie - zapewnia szef policji. Dodaje też, że jeżeli ktoś zostawia pijaka na schodach komendy, to jest to złośliwość.

Józef Hatała przyznaje jednak, że w Szczecinku przydałaby się może nie tyle klasyczna izba wytrzeźwień (w Unii Europejskiej przymusowe zatrzymanie tylko do wytrzeźwienia jest uznawane za pozbawienie wolności), co sala w szpitalu albo innej placówce medycznej, w której można by zostawić pod fachową opieką pijane osoby. Często bowiem są w stanie zatrucia alkoholowego niebezpiecznego dla życia.

Policja i strażnicy mają tymczasem też kłopoty z pozostawieniem tzw. "leżaków" w szpitalu. Pogotowie do tego się nie pali. - To dla nas problem, bo obecność nietrzeźwych muszą znosić zwykli pacjenci - twierdzi dr Andrzej Łysiak, dyrektor szpitala w Szczecinku. Skarży się też na trudności lokalowe. - Poza tym często takie osoby są agresywne, znieważają personel albo nawet dopuszczają się rękoczynów.
Szef szpitala zapewnia jednak, że każdorazowo decyzję o przyjęciu pijaka podejmuje lekarz dyżurny. - Od jego oceny zależy, czy kwalifikuje się do przyjęcia, bo nie zawsze można przewidzieć, czy taka osoba nie będzie jednak potrzebować pomocy - dodaje doktor Łysiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!