Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pił, ale czy zabił? Kolejny dzień rozprawy Andrzeja J.

(asia)
Archiwum
Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie trwa proces Andrzeja J. z Czaplinka, oskarżonego o zabójstwo swojego kolegi - Jana Sz. Dziś w tej sprawie zeznawali świadkowie.

Najpierw dwie, potem trzy kolejne i jeszcze pięć - butelek taniego wina, jak mówi oskarżony, "wisienki", na stole było wiele. Libacja zakończyła się tragicznie. Od ciosów nożem zginął gospodarz.

Przypomnijmy: w kwietniu ubiegłego roku, po tym, jak od kilku dni nikt nie widział Jana Sz., policjanci wyważyli drzwi do jego mieszkania. Uderzył ich okropny fetor. W pozycji na klęczkach, z głową na tapczanie, leżał martwy Jan Sz. Zginął od ciosów nożem w szyję.

O zabójstwo oskarżony jest kolega ofiary, Andrzej J., który pomieszkiwał u Jana. Z grupą kolegów urządzali tam regularne libacje. Tak było i pod koniec marca, w dniu śmierci ofiary. Dwie wisienki, potem trzy i trzy piwa, potem jeszcze pięć wisienek i dwie małpki, mała Żubrówka, jeszcze ćwiartka i wisienki - po takim koktajlu, jak zeznał oskarżony, panowie zakończyli imprezę w domu Jana Sz. i się rozeszli. Prokurator oskarża jednak Andrzeja J., gdyż to jego ślady DNA zabezpieczono na swetrze i pod paznokciami ofiary. W piwnicy oskarżonego zabezpieczono też noże, w których żona ofiary rozpoznała ich własne. Była na nich krew zamordowanego. Oskarżony do winy się nie przyznaje.

Dziś przed sądem zeznawali świadkowie. Policjant z Czaplinka, który jako pierwszy wszedł do mieszkania ofiary, zwrócił uwagę sądu na dziwną rzecz. Choć klucze były umieszczone od wewnątrz mieszkania w zamku górnym, to zamknięte było ono na na dolny zamek. - Sąsiedzi martwili się o Jana Sz. Nie dawał znaku życia od kilku dni, a światło w domu się świeciło. I kot przeraźliwie miauczał. Kopniakiem wyłamaliśmy drzwi. W środku był martwy Jan Sz. - relacjonował funkcjonariusz. Zgodnie z jego zeznaniami do policjantów podeszły wnuki sąsiadki i przekazały, że babcia widziała kilka dni wcześniej oskarżonego, który wychodził z mieszkania ofiary z zakrwawionymi rękami.

Ubrudzonego krwią Andrzeja J. widziała pracownica socjalna czaplineckiego MGOPS-u. Choć dziś tego nie pamięta, bo od zdarzenia minęło wiele miesięcy, to składając zeznania tuż po aresztowaniu oskarżonego powiedziała, że na kołnierzu jego koszuli była duża plama krwi.

Z kolei prawdziwą kopalnią wiedzy "zasłyszanej w sklepowej kolejce" była 62-letnia mieszkanka Czaplinka. To w sklepie od ludzi usłyszała, że w domu Jana Sz. odbywały się libacje. To w sklepie "ludzie mówili", że oskarżony Andrzej J. miał komplet kluczy do mieszkania ofiary. Tam też "mówiło się", że on najpewniej zabił. Kobieta zeznała też, że jej wnuczka widziała, jak oskarżony wyrzucał klucze do ogródka sąsiadów. Policjanci, którzy zabezpieczyli klucze, ustalili, że pasują one do zamków w mieszkaniu ofiary.

W sumie zeznawało dziewięciu świadków.

Zgodnie z art. 148 Kodeksu Karnego oskarżonemu za zabójstwo grozi od 8 do 25 lat więzienia albo kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!