Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piloci rządowego samolotu decyzję o lądowaniu podjęli niesamodzielnie

Źródło: gs24.pl
Miejsce katastrofy.
Miejsce katastrofy. fot. yandex.ru
Decyzję o podejściu do lądowania w tak trudnych warunkach meteorologicznych załoga Tupolewa podjęła niesamodzielnie". "Ze stenogramu widać, że jeden z pasażerów, który przebywał w kabinie pilotów, przez cały czas ingerował w proces sterowania samolotem" - donosi dziennik Moskowskij Komsomolec.

- Nie mogę się pogodzić z tym, że gen. Błasik był w kabinie pilotów, bo to był pierwszy człowiek, który uczył nas bezpieczeństwa lotów - mówił gen. Czaban, Szef Szkolenia Sił Powietrznych.

Wywiad z nim opublikował portal gazeta.pl.

Gen. Czaban twierdzi, że do wyjaśnienie okoliczności katastrofy trzeba zebrać więcej informacji. Upublicznione dotychczas zapisy i stenogramy są niewystarczające. Ciągle niezrozumiałe jest, czemu załoga podchodziła do lądowania wiedząc, że jest mgła i jar przed lotniskiem. Czaban zaprzeczył, aby piloci mieli problemy z językiem, stwierdził także, że nie mieli problemów z lądowaniem, wszystkie parametry były przygotowane.

Tymczasem, pułkownik Piotr Łukaszewicz, były szef szkolenia Sił Powietrznych twierdzi, że w kabinie pilotów prezydenckiego tupolewa mógł być ktoś jeszcze oprócz generała Błasika. Wynika to z wypowiedzi generała, który tłumaczył procedury związane z lądowaniem. Piloci dobrze je znali, więc prawdopodobnie nie do nich mówił. Kabina pilotów była otwarta i mógł do niej wejść każdy.

Na nagraniach z kabiny pilotów rozpoznano jedynie głosy Mariusz Kazana i gen. Błasik, ale z zapisów wynika, że był tam ktoś jeszcze.

Pułkownik Piotr Łukaszewicz twierdzi, że ich obecność tych osób w kokpicie w tak stresujących warunkach mogła negatywnie wpłynąć na prace pilotów.

Pułkownik zastanawia się także dlaczego samolot tak szybko obniżył lot. Najpierw leciał na wysokości 200 m, później w 7 sekund zniżył się do 100 metrów, w kolejne 4 sekundy osiągnął wysokość 50 metrów. Kilometr przed lotniskiem byli już na wysokości 20 m. Być może na błędne odczytanie parametrów wpłynął jar, który znajduje się przed lotniskiem.

Jak ocenia rosyjska gazeta "Moskowskij Komsomolec" - decyzja o podejściu do lądowania w tak trudnych warunkach była niesamodzielna. Ze stenogramu widać, że jeden z pasażerów, który przebywał w kabinie pilotów, cały czas ingerował w proces sterowania - zauważa "MK".

Rosyjska gazeta wskazuje na dowódce Sił Powietrznych Polskich Andrzeja Błasika. - Nie tylko artykułował rekomendacje, lecz także wydawał komendy - dodaje.

Źródło:
Katastrofa w Smoleńsku. Decyzji o lądowaniu piloci nie podjęli samodzielnie - gs24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!