Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płacze, obraża, krzyczy, kopie

dr Marcin Florkowski
Psycholog radzi Czytelnikom Głosu.

Czytelniczka: Mój synek cierpi na nadpobudliwość psychoruchową. Taką ma diagnozę od neurologa. Trudno mi go wychować, bo nie słucha, nie zapamiętuje poleceń, jest taki chaotyczny, ma wiele konfliktów z rówieśnikami. W dodatku wychowuję go sama. Ale najgorsze jest to, że jest taki impulsywny. Na przykład jak zacznie grać na komputerze, to nie potrafi przerwać. Kiedy każę mu przestać, to on reaguje bardzo emocjonalnie.

Płacze, prosi, błaga, obraża się, krzyczy, kopie w krzesło itd. Jest nie do zniesienia. W końcu wymusza na mnie ustępstwa, bo naprawdę nie mogę znieść tego marudzenia. Tak jest przy każdym zakazie. Lekarstwa nic nie pomagają.

Marcin Florkowski: Rodzice często mają tego typu problem, gdy ich dziecko jest przewlekle chore. Dzieje się tak dlatego, że trudno jest być konsekwentnym (czyli czasem "niewrażliwym") wobec chorego dziecka.

Chore dzieci traktuje się inaczej. A to "inaczej" oznacza najczęściej pobłażliwość i uległość. Rodzice boją się, że jeśli będą dziecko traktować tak, jakby było zdrowe, to stanie się coś złego. Dlatego stają się mniej stanowczy, trudno jest im egzekwować pewne zakazy, częściej ustępują pod naciskiem dziecka itd.
Tak się dzieje z Pani synem.

Gdy Pani syn zaczyna na przykład płakać, a Pani mu wtedy ustępuje, to syn przekonuje się, że wystarczy zacząć marudzić, aby mama ustąpiła. W dodatku, jeśli początkowo stara się Pani być stanowcza, ale w końcu jednak ulega, przekonuje Pani syna, że on musi marudzić odpowiednio długo, jeśli chce postawić na swoim. W ten sposób nauczyła Pani syna dużej wytrwałości w marudzeniu.

Być może powodem Pani ustępstw jest rzeczywiście przekonanie, że nadpobudliwość psychoruchowa syna uniemożliwia mu inny rodzaj zachowania? Jednak nadpobudliwość nie wpływa na to, że dzieci długo marudzą.

Jak wybrnąć z tej sytuacji? Proszę wprowadzić sankcje za marudzenie. Na przykład jeśli syn zaczyna Panią zamęczać, niech mu Pani powie: "Jeszcze raz kopniesz w krzesło, to nie pozwolę ci dzisiaj grać na komputerze". Proszę dotrzymać słowa. Jeśli syn się przekona, że dotrzymuje Pani słowa, prędzej czy później (miejmy nadzieję, że prędzej) przestanie kopać w krzesło.
Podobnie będzie z pyskowaniem lub używaniem brzydkich słów.
Kij ma jednak dwa końce. Konsekwentne zakazy wzbudzają w dzieciach złość. Na tę złość należy pozwolić. Dziecko powinno mieć jakiś dozwolony sposób wyrażenia swojej złości.

Metoda, którą opisałem jest bardzo skuteczna (najpierw ostrzeżenie, potem kara). Nie należy jej jednak nadużywać. Jeśli bowiem przesadzi Pani w stanowczości syn może dojść do przekonania, że jest Pani jego wrogiem. Dziecko powinno doświadczać więcej przyjemnych chwil z rodzicem niż zakazów i kar.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!