Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plaża wsysa gości

Irena Boguszewska [email protected]
Zenon Beling, pokazując nam miejsce, w którym topiły się kobiety, raptem wpadł po kolana w grząski piasek.
Zenon Beling, pokazując nam miejsce, w którym topiły się kobiety, raptem wpadł po kolana w grząski piasek. Radek Brzostek
Dwie kobiety o mały włos nie utonęły na plaży, mimo że... wcale nie wchodziły do morza. To grozi każdemu z nas.

OPINIA

OPINIA

Zbysława Plichta geolog z firmy "Geolog" w Koszalinie

- Luźne piaski na plaży powstają po sztormach. Podczas silnego wiatru fale z olbrzymią energią uderzają w wybrzeże i porywają piasek. Potem, kiedy już siłę wytracą, nanoszą ten piasek byle jak. Tworzą się wtedy zawirowania, które mogą być bardzo niebezpieczne. Wpływu na to nie mamy żadnego, tak jak na powodzie. O nich decyduje przyroda. Wyeliminować takich zjawisk się nie da. Miejsca, w których powstają, można oznaczyć, ale nie wiem na jak długo. Bo wystarczy, że zmieni się kierunek wiatru lub fal i miejsce wczoraj grząskie może się utwardzić, a zawirowanie powstać w zupełnie innym miejscu.

Urząd Morski wie o niebezpieczeństwie, ale nie robi nic. Chyba czeka, aż dojdzie do nieszczęścia.

Elwira Strzesak spod Gorzowa Wielkopolskiego przyjechała razem z mamą Teresą na wczasy nad Bałtyk. W weekend wybrały się do Ustronia Morskiego. Samochód zostawiły na ulicy. Poszły brzegiem morza w stronę Koszalina. - Odeszłyśmy już spory kawałek. Zobaczyłyśmy na plaży małe rozlewisko. Między nim a morzem był wąski pasek piasku, postanowiłyśmy nim przejść - opowiada E. Strzesak.

- Raptem, zupełnie niespodziewanie, grunt pod mamą się zapadł, zapadła się po kolana w wodę. Ruszyłam jej na pomoc i też ugrzęzłam. Szarpałyśmy się jakiś czas, ale nie mogłyśmy się wydostać. Zaczęłyśmy zapadać się głębiej i głębiej. Pomyślałam, że to koniec. Że utoniemy. Zaczęłam krzyczeć. Plaża była kompletnie pusta, ale liczyłam na cud.

Cud się wydarzył

nasz komentarz

Skandaliczna bezczynność

Stanowisko Urzędu Morskiego w Słupsku zakrawa na skandal. Skoro mieszkańcy Ustronia Morskiego wiedzą, że plaża przy ujściu rzeki Czerwonej jest niebezpieczna i jej unikają, to powinna być ona odpowiednio oznaczona. Dwa lata temu tonął tam traktor, teraz turystki. Na szczęście do tragedii jeszcze nie doszło. Następny wypadek może się skończyć jednak zupełnie inaczej.
IRENA BOGUSZEWSKA

Za wydmą pracownicy Obwodu Ochrony Wybrzeża w Ustroniu Morskim, podległego Urzędowi Morskiemu w Słupsku, usuwali wiatrołomy. Mieli włączone piły elektryczne, które robią dużo hałasu, ale właśnie na chwilę je wyłączyli. Wtedy usłyszeli, że ktoś wzywa pomocy. - Pobiegliśmy na plażę - relacjonuje Andrzej Kisiel. - Zobaczyliśmy zapadające się w piasku kobiety. Mam stopę rozmiar jedenaście, więc się czuję jak na nartach. Poza tym wiem, co to są ruchome piaski, jak się po nich poruszać. No i kolega mi pomagał. Wyciągnęliśmy najpierw starszą kobietę, która była już po pachy w wodzie, a potem młodszą. Obie były całe mokre i ubłocone.

Tylko miejscowi znają

- Miejscowi znają takie miejsca na plaży i ich unikają. Dwa lata temu traktor się tu topił i ledwie go wyciągnęliśmy - dodaje Zenon Beling, który pomagał ratować kobiety. - Obie panie miały szczęście, że byliśmy blisko. Pracowaliśmy tu tylko w tym jednym dniu. No i że właśnie w odpowiednim momencie wyłączyliśmy piły...
Mieszkańcy okolicznych wsi wiedzą, że w pobliżu ujścia rzeki Czerwonej do morza trzeba bardzo uważać. Agnieszka Kurzyńska, kierowniczka Obwodu Ochrony Wybrzeża w Ustroniu Morskim potwierdza, że na plaży w pobliżu ujścia może być grząsko. Na dodatek podczas tegorocznych sztormów morze podmyło plażę i ta dopiero się odbudowuje. Piasek w niektórych miejscach jest jeszcze bardzo luźny i przesiąknięty wodą. Trochę potrwa, zanim się ubije.

Tabliczek nie ma

Jednak przyjezdni nie znają terenu. Na plaży powinny więc być tabliczki ostrzegające o niebezpieczeństwie. Takich nie ma. Dlaczego? Anna Gliniecka-Woś, rzecznik prasowy Urzędu Morskiego w Słupsku (do którego należy m.in. plaża w gminie Ustronie Morskie i Będzino) twierdzi, że takich miejsc niebezpiecznych, na które trafiły nasze Czytelniczki... nie oznacza się! Dlaczego? Bo są trudne do zlokalizowania i ich występowanie zależy od wielu czynników, np. uwodnienia piasku, działania morza itd. Bo to ruchome piaski - jednego dnia są w jednym miejscu, a drugiego, czy nawet za dwie godziny, mogą być w zupełnie innym.

Dziękują za uratowanie życia

Gdyby tablice były, pani Elwira i jej mama na pewno nie weszłyby w grzęzawisko na plaży. Dziś żyją tylko dzięki pomocy pracowników Obwodu Ochrony Wybrzeża w Ustroniu Morskim. E. Strzesak jest im bardzo wdzięczna za szybką i sprawną reakcję. - Oni uratowali nam życie - mówi. - Serdecznie im za to dziękuję. Byłam u nich po wypadku, aby im podziękować i dać pieniądze. Niczego nie chcieli i nie wzięli. Pytali tylko, czy się nie przeziębiłyśmy.

Andrzej Kisiel twierdzi, że za takie rzeczy nie bierze się pieniędzy. Gdyby je wziął, sumienie by go gryzło do końca życia. Uważa, że niczego wielkiego nie zrobił. Po prostu pomógł kobietom wzywającym ratunku.

Nie wszyscy jednak chcą i potrafią pomóc. Inni wczasowicze, którzy raptem zaczną tonąć w piasku, mogą nie mieć tyle szczęścia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!