Plony niższe, ceny skupu idą w dół. Rolnicy chcą kontroli pomiarów

Tegoroczne żniwa w województwie zachodniopomorskim dobiegły już końca, a to oznacza, że przyszedł czas na szacowanie strat. Powodem takiego stanu rzeczy była susza, która dotknęła zwłaszcza centralną oraz południową część regionu, przede wszystkim obszary o najmniej żyznych glebach. Jak wynika z danych zebranych przez urząd wojewódzki, już z ponad 500 gospodarstw rozmieszczonych w 30 zachodniopomorskich gminach spłynęły wnioski o odszkodowania związane z brakiem opadów. W skali województwa łączna wartość strat oszacowana została na ponad 550 mln zł; a na tym zapewne nie koniec. Sprawdziliśmy jak sytuacja przedstawia się w powiecie kołobrzeskim.

- W naszym regionie nie jest najgorzej, choć już teraz można stwierdzić, że mimo, iż zboże jest zazwyczaj dobrej jakości, plony są od 15 do 20 proc. niższe niż w roku ubiegłym - mówi "Głosowi" Lech Bany, wiceprezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej gospodarujący w gminie Rymań. Nie oznacza to jednak, że właściciele i dzierżawcy pól z dorzecza Parsęty spokojnie zasiądą do dożynek. - Stoimy na takim samym stanowisku jak całe środowisko rolnicze w województwie. Jeszcze w lipcu apelowaliśmy zarówno do ministra rolnictwa i rozwoju wsi, Marka Sawickiego, jak i władz samorządowych o kontrolę punktów pomiarowych zbierających wyniki opadów atmosferycznych. Prośbę ponowiliśmy 14 sierpnia, już w czasie żniw, ponieważ w naszej ocenie ich nierównomierne rozmieszczenie na Pomorzu sprawia, że dane są nieobiektywne. Czekamy na odpowiedź - informuje nasz rozmówca.

Punkty, które znalazły się na rolniczym celowniku obsługiwane są przez Instytut Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Problem polega na tym, iż zdaniem rolników znad Bałtyku, większość z nich zlokalizowana została w niedużej odległości od wybrzeża, a to z kolei fałszuje dane, choćby dlatego, że opady w pasie nadmorskim pojawiają się częściej.

Poza tym, na wniosek zachodniopomorskich wójtów i burmistrzów powołano 8 komisji, które oszacować mają straty w uprawach. To one, niezależnie od IUNiG przygotować mają sprawozdania, na podstawie których rolnicy z regionów dotkniętych suszą będą mogli ubiegać się o odszkodowania. - To ważne, ponieważ w przypadku, gdy nie zostanie ogłoszony stan klęski żywiołowej, a na to się raczej nie zanosi, uruchomiona będzie mogła zostać procedura pomocowa ze strony firm ubezpieczeniowych - kończy Lech Bany. Dodatkowo wyniki kontroli wpłynąć mogą na zwolnienie albo odroczenie spłaty składek odprowadzonych do KRUS oraz obniżenie albo rozłożenie na raty czynszów związanych z dzierżawą gruntu od Agencji Nieruchomości Rolnych.

Odrębną kwestię stanowią ceny skupu zbóż. Jak zaznaczają eksperci z portalu topagrar.pl, zakończenie żniw i dużo mniejsze niż przed rokiem podaż związana między innymi właśnie z suszą sprawia, że kwoty oferowane rolnikom w skupach stoją w miejscu lub spadają. Dziś największy w regionie kołobrzesko-koszalińskim odbiorca - PZZ Stoisław, oferuje gospodarzom 650 zł/t pszenicy konsumpcyjnej, 530 zł/t żyta, 550 zł/t pszenżyta, 555 zł/t jęczmienia konsumpcyjnego oraz 525 zł/t owsa. Tona rzepaku kosztuje średnio 1400 zł. - W mojej ocenie to zjawisko nie będzie stałe i w końcu pieniądze płacone za dostarczenie zboża będą wyższe. Proponowałbym gospodarzom przetrzymać jeszcze przez pewien czas plony u siebie, choć zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają taką możliwość - zaznacza Lech Bany.