Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pływanie z wiatrem to frajda

Rozmawiał Wojciech Kukliński
Rozmowa z Joanną Maksymiuk, żeglarką z Koszalina.

Joanna Maksymiuk

Joanna Maksymiuk

Joanna Maksymiuk ma 18 lat. Jest uczennicą koszalińskiego ZS nr 2. Pierwsze sportowe kroki stawiała w MKR Tramp Mielno. Obecnie reprezentuje AZS UW Warszawa. Je dużo warzyw i owoców. W trakcie zawodów dietę uzupełnia mięsnymi potrawami. Fast foodów unika jak ognia. Jej dotychczasowe największe sukcesy to 12. pozycja w ubiegłorocznych mistrzostwach świata klasy 4.7, ósma lokata w mistrzostwach globu ISAF oraz wywalczenie sześciu medali mistrzostw kraju. Kibice ze środkowego Pomorza będą mogli zobaczyć Asię w akcji podczas zawodów Pucharu Polski w Łebie.

- Piąte miejsce w mistrzostwach świata, i to w klasie olimpijskiej, to wielki twój sukces. Jak do niego doszło?
- Mistrzowskie regaty odbywały się na bardzo specyficznym, rzadko spotykanym akwenie. Usytuowany on był w pobliżu japońskiej miejscowości Karatsu i otoczony był on niemal ze wszystkich stron wyspami. Wiatr podczas zmagań był bardzo zmienny i utrudniał żeglowanie. Mimo to praktycznie we wszystkich wyścigach miałam bezpośredni kontakt z czołówką. Ostatecznie zajęłam piąte miejsce, a do czwartej, Niemki Anny Agrafict, zabrakło mi jednego punkciku. Mistrzynią świata została Francuska Mathilde de Kerangat. Drugie miejsce wywalczyła Australijka Ashley Stoddart, a trzecie Holenderka Michelle Broekhuizen.

- Po tym sukcesie masz szansę na występ w londyńskich igrzyskach?
- Każdy sportowiec chyba marzy o występie na igrzyskach. To oczywiście jest również i mój cel. Do igrzysk jeszcze sporo czasu. Ostateczna rozgrywka nastąpi praktycznie w roku przedolimpijskim.

- W jaki sposób zakwalifikowałaś się do tych mistrzostw?
- Sprawa była prosta. Wystarczyło wygrać dwie kwalifikacje. I ja to uczyniłam.

- Na taki sukces długo trzeba pracować?
- W moim przypadku dziesięć lat. Żeglarstwo trenuję bowiem od ósmego roku życia. Najpierw pod czujnym okiem taty, a później kolejnych trenerów. Swoją morską przygodę rozpoczynałam w Młodzieżowym Klubie Regatowym Tramp Mielno. Następnie trafiłam do ChKŻ Chojnice, a stamtąd przeniosłam się do AZS Uniwersytet Warszawski. Obecnie szkoleniową opiekę sprawuje nade mną Bartosz Szotyński, który równocześnie jest trenerem kadry.

- Jaki element rywalizacji zadecydował o zajęciu przez ciebie tak wysokiej pozycji?
- O sukcesie nie tylko moim, ale także i wszystkich medalistów decydowało równe pływanie. To znaczy, że w sytuacji, w której emocje rosły wprost proporcjonalnie do kończącego się czasu mistrzostw, stres nasilał się, i to bardzo. Dla wielu zawodniczek był wręcz paraliżujący.

- A jak ty sobie z nim poradziłaś?
- Nie korzystałam z usług żadnego psychologa sportowego. Przed startem zawsze wyciszam się. Słucham spokojnej muzyki. Gdy siedziałam już w łódce i czułam, że się do mnie dobiera, wówczas szybko zaczynałam sobie przypominać cele z jakimi przystępowałam do zmagań. I to z reguły pomagało.

- To był twój pierwszy tak udany start?
- Można tak powiedzieć. Wcześniej odnosiłam sukcesy w krajowych regatach. Przed rokiem byłam na mistrzostwach świata w Chorwacji. Wówczas pływałam w klasie nieolimpijskiej 4.7 i uplasowałam się na dwunastej pozycji. Występ w Japonii był moim pierwszym poważnym startem w klasie Laser Redial.

- Przy jakiej pogodzie pływa ci się najlepiej?
- W tej klasie dobrze radzę sobie w każdych warunkach. Wolę jednak pływać, gdy wieje. I to bardzo. Pływanie z silnym wiatrem daje mi zawsze dużą frajdę.

- Reprezentujesz warszawski klub, ale na co dzień mieszkasz w Koszalinie.
- Tak. W Koszalinie mieszkam i uczę się. Jestem uczennicą Zespołu Szkół nr 2.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!