Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po 40 latach w Szczecinku znowu będą warzyć piwo

Rajmund Wełnic
Katarzyna Cyran-Jardine i John Jardine
Katarzyna Cyran-Jardine i John Jardine Rajmund Wełnic
Zostawili stabilne i pewne życie w Anglii i wrócili do Polski, do Szczecinka, aby zadbać o rodzinę i… warzyć piwo.

Katarzyna Cyran-Jardine pochodzi ze Szczecinka i za chlebem wyjechała na Wyspy kilkanaście lat temu. Zajmowała się tam m.in. zarządzaniem hotelami, w Anglii poznała przyszłego męża Johna Jardine, pół Anglika pół Walijczyka, astrofizyka z wykształcenia, piwowara z zamiłowania. Kilka miesięcy temu spakowali się i wrócili w rodzinne strony pani Kasi. – Nasza córka ma już 3 lata i uznaliśmy, że musimy nieco zwolnić i poświęcić jej więcej czasu, o co w zaganianej Anglii nie jest tak łatwo – kobieta tłumaczy nam, że aby spędzać z małą tyle czasu, ile chce nie można godzinami tkwić w korkach i dojazdach do i z pracy. – Ponadto w głowach pojawił nam się pomysł na biznes w kraju. Spakowaliśmy się i tu chcemy zainwestować to zarobiliśmy.

John Jardine opowiada, że w Londynie trafili kiedyś do sympatycznej knajpki połączonej z warzelnią piwa. – Urokliwe miejsce, można tam zjeść nieskomplikowane dania, deser i delektować się piwem produkowanym domowym sposobem – Anglik odpowiada, że swoją pasję obudował wiedzą fachową na specjalistycznych kursach warzenia piwa. Dziś bez większych kłopotów w domowych warunkach jest w stanie przygotować ( i przygotowuje) ten napój, choć oczywiście na potrzeby handlowe konieczne są już niewielkie instalacje browarnicze. – Są firmy, które sprzedają całe wyposażenie browarów, można je kupić już za około 10 tysięcy funtów (ponad 50 tys. zł) – mówi John i dodaje, że na razie eksperymentuje w domu, a żona znalazła w Szczecinku lokalu na klimatyczny lokal z wyszynkiem i małym browarem. Gdzie w kamieniczce dobudowanej do dawnej wieży strażackiej.

Jak warzy się piwo? Teoretyczne podstawy są proste. W wielkim skrócie - pierwszy krok do zalanie słodu (w tym wypadku jęczmiennego) wodą i podgrzanie go do 76 stopni Celsjusza. Po godzinie uzyskujemy słodki syrop-zacier, który przelewa się do boilera z chmielem i gotuje półtorej godziny. – Potem ciecz zwaną brzeczką należy szybko schłodzić i rozpoczynamy fermentację (zwykle 10-dniową) z udziałem drożdży - dodaje angielski browarnik. Piwa dzielą się zasadniczo na te dolnej (popularne u nas pilznery i lagery), i górnej fermentacji. John Jardine jest smakoszem piwa w typie angielskim pale ale, czyli piwa górnej fermentacji. I takie piwo chce warzyć w Szczecinku. Drożdże górnej fermentacji natomiast fermentują w wyższych temperaturach, zbierają się na powierzchni brzeczki i wydzielają większą ilość produktów ubocznych, alkoholi i estrów, co wpływa na większe bogactwo smaku i zapachów. – Ostatni etap to butelkowanie – podsumowuje gość. Naturalnie niuansów, receptur, rodzajów drożdży, czy nawet wody (to podstawa) i piwowarskich tajemnic na każdym etapie warzenia jest bez liku i to one decydują o smaku piwa.

- Rodzice prowadzą w Szczecinku niewielką pizzerię i delikatesy z włoskimi specjałami i widać, że są klienci, którzy nie boją się zapłacić więcej za dobre jakościowo produkty, z naturalnych surowców, bez chemicznych dodatków, zdrowe i smaczne – mówi Katarzyna Cyran-Jardine i dodaje, że podobnie jest teraz z piwem: piwosze mają już dość masówki z wielki browarów, a te lokalne święcą sukcesy.

Polsko-angielskie małżeństwo jest już na przedostatnim etapie przygotowań do rozpoczęcia inwestycji. – Nie myślimy o klasycznej piwiarni, ale o lokalu, w którym można zjeść prostą, zdrową potrawę, podelektować się smacznym piwem produkowanym z mikro-browarze – nasza rozmówczyni nie wyklucza, że pale ale (przyszłe szczecinecki piwo nie ma jeszcze nazwy) będzie także sprzedawany smakoszom piwa w sklepach.

Szczecinecki, poniemiecki browar wysadzono w powietrze w latach 70. XX wieku, gdy rabunkowa produkcja w czasach PRL doprowadziła go do technologicznej śmierci. Ale piwo w Szczecinku warzono już w zamierzchłych czasach, ale raczej na własny użytek. Piwowarstwo rozkwitło już w wieku XVI za sprawą promującego go księcia Jana Fryderyka. Małe zakłady rzemieślnicze produkowały piwo na sprzedaż w XVII - XVIII wieku. Szczecinek nazywano nawet „miastem piwa”. Przywilej warzenia piwa był przyczyną wielu sporów, także sądowych między piwowarami ze Szczecinka a rodem von Glasenapp z Wierzchowa – trwał on 158 lat i przeszedł wszystkie możliwe instancje sądowe aż do Sądu Najwyższego Rzeszy. W roku 1882 naliczono w Szczecinku siedemnastu browarników, w nieodległym Okonku fachem piwowarskim parało się siedem osób, w Barwicach aż piętnastu, a w Czaplinku dziesięciu.

Upadek lilipucich browarów przyniosło wybudowanie na początku lat 80. XIX stulecia dużego - jak na owe czasy - zakładu w Szczecinku. Stało się to za czasów burmistrzowania Karla Zinglera, który swój urząd piastował aż 37 lat (1846-1883). Miejski browar, czyli Bergbrauerei, założył w 1853 roku niejaki Behrend. Kilkadziesiąt lat później interes przejął Hermann Riemer, do jego potomków firma „Neustettiner Bergbrauerai AG” należała aż do roku 1945. Piwo warzono według receptury bawarskiej, a wydajność browaru w początkach XX wieku sięgnęła 12 tysięcy hektolitrów rocznie. Po wojnie majątek spółki przejęło państwo.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!