Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co nam Parlament Europejski? Odpowiada politolog Marek Górka

Marzena Sutryk
Dr Marek Górka, politolog z Politechniki Koszalińskiej.
Dr Marek Górka, politolog z Politechniki Koszalińskiej. Archiwum własne
Rozmawiamy z doktorem Markiem Górką, politologiem z Instytutu Polityki Społecznej i Stosunków Międzynarodowych na Politechnice Koszalińskiej.

- Po co nam Parlament Europejski? Czym zajmują się nasi eurodeputowani? Pytanie nie jest wbrew pozorom banalne, gdyż pytani przez nas ludzie w sondzie ulicznej mówią: nie interesuje nas to, to nas nie dotyczy, co ja z tego mam itd.

- W Unii Europejskiej dominującą pozycję mają te państwa, których pozycja w Parlamencie Europejskim jest silna, a ich deklaracja, pomimo podziałów partyjnych jest jasna, jednolita i zdecydowana. I tu nie bez znaczenia pozostaje umiejętność eurodeputowanych do prowadzenia długofalowej strategii promującej interesy gospodarcze swego państwa. Pomimo dzielących różnic partyjnych, również i polscy politycy w Parlamencie Europejskim powinni wykazywać się umiejętnością prowadzenia działań polityczno-gospodarczych zgodnych z interesem Polski. Oczywiście osobną kwestią jest, na ile i w jakiej dziedzinie prowadzić politykę egoistyczną, a na ile unijną zgodnie z interesem całej wspólnoty.

Polska jak i jej przedstawiciele w Parlamencie Europejskim powinni mieć determinację do prowadzenia zdefiniowanych interesów. W przypadku jeśli takiej zdecydowanej postawy nie ma, reprezentanci stają się jedynie figurantami pobierającymi unijne wynagrodzenie, które na marginesie nie jest takie małe. Dlatego od wyboru konkretnych i przygotowanych merytorycznie osób zależeć będą kolejne polskie projekty rozwojowe.

Nie bez znaczenia pozostaje także polska polityka zagraniczna. Wypada w tym miejscu wymienić wciąż niepokojącą sytuację na Ukrainie, rolą delegacji Parlamentu Europejskiego są także działania pozwalające na ustabilizowanie sytuacji także poza granicami UE, co jest oczywiście korzystne z punktu widzenia interesu Polski.

- Pytani przez nas mieszkańcy twierdzą, że Parlament Europejski to nie ich sprawa.

- Parlament Europejski to miejsce, gdzie dyskutowany jest m. in. problem polskiej strategii gospodarczej, a decyzje podejmowane są w wyniku prowadzonych tam debat i negocjacji. Polskie społeczeństwo - mam wrażenie - znacznie bardziej zwraca uwagę na efektowne i emocjonalne spory w kraju niż na ważniejsze, choć może znacznie bardziej nudne i niezrozumiałe, procedury unijne. Na taki stan rzeczy wpływa także postawa eurodeputowanych, którzy zamiast być ambasadorami polskich interesów, znacznie częściej przebywają w kraju niż Strasburgu, czy w Brukseli.

- Niestety, frekwencja w wyborach do PE jest u nas zawsze słaba. Jak przekonać ludzi do aktywności?

- Frekwencja w wyborach do europarlamentu rzeczywiście jest niska, ale biorąc pod uwagę inne wybory w Polsce, wyniki również nie napawają optymizmem. Jest to wynik dalszego procesu uczenia się demokracji i brania odpowiedzialności za własne decyzje. Sami politycy nie zachęcają do udziału w wyborach, a w odczuciu społecznym władza przypomina sobie dopiero o problemach przed wyborami. Do tego dochodzą liczne kompromitujące afery. Dlatego niskie zaangażowanie w wyborach jest raczej skutkiem niechęci i braku zaufania do świata polityki.

- Wyborcy oburzają się, że na listach do PE, na 1. miejscach, pojawiają się tzw. spadochroniarze. Powiedzmy to wyraźnie - czyje interesy w PE reprezentują eurodeputowani? Lokalne? Partyjne? Kraju? Europy? Wyborcy głosując spodziewają się, że "jego" poseł załatwi np. drogę w regionie, a chyba warto tu powiedzieć, że to nie ta "bajka".

- Wybory do europarlamentu traktowane są jako swoisty test przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi w tym roku i przed następną kumulacją wyborczą w 2015 roku, czyli kampanią parlamentarną i prezydencką. Zauważyć można wiele osób wśród kandydatów tzw. celebrytów ze świata popkultury, które mają wzbudzić sympatię, a tym samym poprawić notowania partii. Czeka nas więc kolejny maraton obietnic, uśmiechów i uściśniętych rąk. Powiedzmy to wyraźnie, to w ile i w jaki sposób zostaną wykorzystane środki z dotacji europejskich, już nie zależy od konkretnych europarlamentarzystów, tylko od lokalnych struktur administracyjnych oraz od ich kompetencji. Podsumowując, można stwierdzić, że zbliżająca się kampania będzie miała więcej cech rodem z teatralnych gestów i marketingowych sztuczek niż z merytorycznej dyskusji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!