Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po pożarze w Kamieniu. Mieszkańcy wieżowców w Koszalinie nie czują się bezpiecznie

IRENA BOGUSZEWSKA, [email protected]
Mieszkańcy takich bloków boją się pożaru. Jak twierdzą Czytelnicy, z którymi wczoraj rozmawialiśmy, nie bez racjonalnych przesłanek.
Mieszkańcy takich bloków boją się pożaru. Jak twierdzą Czytelnicy, z którymi wczoraj rozmawialiśmy, nie bez racjonalnych przesłanek.
W Kamieniu Pomorskim doszło do wielkiej tragedii. Teraz w całym kraju trwają kontrole hoteli socjalnych. A mieszkańcy wieżowców - wielkich budynków typu szafy - zastanawiają się, czy mogą czuć się w swoich domach bezpiecznie.

Andrzej Wróbel, Czytelnik z Koszalina, twierdzi, że gdyby kiedyś w bloku np. przy ul. Emilii Plater w Koszalinie wybuchł pożar, to dopiero byłoby nieszczęście: - Wszyscy żywcem spłoną, bo nikt z dziewiątego czy dziesiątego piętra nie wyskoczy. A gdyby wyskoczył, to żywy na ziemi nie wyląduje.

Żywy nikt nie wyjdzie

- Mieszkam w wieżowcu przy ul. Władysława IV 42, w którym jest dziesięć pięter - mówi Czytelniczka z Koszalina. - Zaraz przy wejściu, metr od drzwi, jest magazynek farb i lakierów, czyli materiałów łatwopalnych. Innego wyjścia z budynku nie ma. Prosimy od dawna spółdzielnię, by zlikwidowała ten magazynek, ale nie chce tego zrobić, bo zarabiają na dzierżawie pomieszczenia. Tymczasem, gdyby nie daj Boże, wybuchł u nas pożar, to z budynku się nie wydostaniemy, bo magazynek i drzwi będą płonąć.

Niepewnie czują się też mieszkańcy wieżowca przy ul. Niepodległości 51. Są tam dwie windy i jedna klatka schodowa.

- Przeżyłem tu dwa pożary. Z pięć czy sześć lat temu w naszej piwnicy zapaliła się otulina rur - opowiada Czytelnik. - Z dziewiątego piętra chciałem wyjść z budynku.

Jestem zdrowym, silnym mężczyzną, a dotarłem tylko do siódmego piętra. Tyle było wszędzie gryzącego ostrego dymu, że niżej nie dałem rady się przedostać. Dziecko, czy osoba starsza nawet jednego piętra nie pokona, jestem pewien. Wyjście na dach jest okratowane, a na taras prowadzą metalowe drzwi zamknięte na trzy spusty.

Odpowiadają zarządcy

Barbara Sołocha, rzecznik prasowy komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Koszalinie, twierdzi, że za bezpieczeństwo mieszkańców odpowiadają zarządcy lub właściciele bloków i wszelkich innych budynków wielorodzinnych. I najpierw do nich trzeba zgłaszać uwagi.

Władysław Omański, wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej "Na Skarpie", twierdzi, że spółdzielnia co tydzień sprawdza drogi ewakuacyjne, bo wielu mieszkańców budynków wystawia niepotrzebne przedmioty zamiast na śmietnik, to na klatki schodowe, ostatnie kondygnacje, do piwnic.

- Szukamy właścicieli, szaf, kanap itd., a jeśli ich nie ustalimy usuwamy takie przedmioty, na swoje składowisko, a gdy nikt się po nie nie zgłasza, to wywozimy na wysypisko - mówi W. Omański. - Robimy to po to, aby drogi ewakuacyjne były drożne.

Żelbeton płonie wolniej

Bogdan Siudowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Koszalinie, twierdzi, że inspekcja nie jest w stanie sprawdzić wszystkich budynków w mieście. Takie kontrole instalacji gazowej, szybów kominowych, urządzeń służących ochronie środowiska przeprowadzają co roku właściciele i zarządcy obiektów, a co pięć lat - konstrukcji budynku, instalacji elektrycznej i piorunochronowej itd.

- Jeśli ktoś ma zastrzeżenia do stanu budynku, może zgłosić je inspekcji nadzoru budowlanego, a ta przeprowadzi kontrolę - mówi inspektor B. Siudowski. Pociesza, że wieżowce są zbudowane z żelbetonu, nie ma w nich elementów drewnianych, więc są bezpieczniejsze. W razie nieszczęścia nie będą tak płonąć jak budynki z drewnianymi stropami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!