Po tragedii

Wczoraj pamięć dwóch siedmiolatków, którzy chodzili do miejscowej szkoły uczcili ich koledzy i nauczyciele.
Jak już informowaliśmy w noworoczne popołudnie peugeot 605 uderzył czołowo w przydrożne drzewo na trasie z Rakowa do Łubowa. Zginęła czwórka pasażerów, mieszkańców Rakowa: 35-letni Krzysztof K. i jego 7-letni syn Dawid oraz 35-letnia Aneta M i jej 7-letni syn Patryk. Auto prowadziła 24-letnia Magdalena H. ze Szczecinka. W Rakowie spędzała sylwestra i pojechała ze znajomymi zrobić zakupy. Tylko ona przeżyła, choć jest poważnie ranna. Leży na oddziale intensywnej terapii szpitala w Szczecinku. Jest jedynym świadkiem wypadku.
- Kobieta nie została jeszcze przesłuchana, cały czas jest na silnych lekach - mówi Monika Burdziak, rzecznik prasowa szczecineckiej policji. - Pobraliśmy jedynie do badania krew, aby ustalić, czy była trzeźwa. Wyniki będą znane za półtora tygodnia. Krew pobrano także od dorosłych ofiar wypadku.
Tragedia najbardziej dotknęła bliskich, ale jest także szokiem dla sąsiadów, znajomych. W łubowskiej podstawówce, do której uczęszczali obaj pierwszoklasiści, panował wczoraj szok. Nikt nie spodziewał się, że po feriach świątecznych nie zobaczy już w szkolnych ławach i na korytarzu Patryka i Dawida, kuzynów i kolegów z jednej klasy. W kościele odprawiono mszę świętą w intencji chłopców i ich rodziców, a koledzy przypięli do ubrań białe, a nauczyciele czarne wstążeczki na znak żałoby. - Wszyscy wiedzieliśmy już w poniedziałek co się stało i zastanawialiśmy się jak przekazać tę informację dzieciom - mówi Stanisława Płaszczyńska, dyrektorka szkoły w Łubowie. - W końcu kolegom z klasy przeczytaliśmy opowiadanie o chłopcu, który odchodzi.