Jak poinformowało stowarzyszenie Polscy Łowcy Burz (zajmuje się m.in. prognozowaniem i ostrzeganiem przed groźnymi zjawiskami meteorologicznymi oraz gromadzeniem danych), burzy nad Koszalinem towarzyszył masywny wał szkwałowy. Do jego powstania przyczyniła się wysoka wilgotność w dolnej części troposfery. Efektem tego zjawiska było zalane miasto i komunikacyjny paraliż. W ciągu kilku godzin było około 200 interwencji pracowników służb. Pojawia się jednak pytanie, co dalej.
- Zbieramy informacje od mieszkańców dotyczące poniesionych strat i ewentualnej pomocy - powiedział Robert Grabowski, rzecznik prezydenta Koszalina. - Jeśli chodzi o namacalną pomoc dla mieszkańców, to będziemy reagować, ale należy pamiętać, że każdy we własnym zakresie może zgłaszać zapotrzebowanie i prośby nie tylko do urzędu, ale też m.in. do zarządców budynków mieszkalnych, czy administracji osiedlowej - dodał.
Czytaj więcej: Koszalin po burzy i ulewie. Miasto zostało zalane
To była nawałnica nie widziana w Koszalinie od 18 lat. Wtedy to spadło 35 litrów wody na metr kwadratowy w ciągu 20 minut. Teraz było podobnie. Aktualnie trwa wielka akcja sprzątania i usuwania skutków ulewy oraz szacowanie strat. Pięć ekip wodociągowych pracuje na mieście. Do sprawdzenia, uprzątnięcia i udrożnienia jest 250 kilometrów sieci kanalizacji deszczowej. To nie tylko kanalizy należące do miasta, ale też do przedsiębiorców, czy innej administracji. Wymagana jest wiec współpraca. I potrzeba czasu, nim to wszystko uda się w pełni przeczyścić.
W wyniku intensywnych opadów deszczu poziom rzeki Dzierżęcinki wzrósł o około 1,5-2 metry. - Najstarsi pracownicy oczyszczalni ścieków takiego poziomu wody nie widzieli, ta przelewała się ze zbiorników. W Koszalinie funkcjonują ponadto trzy zbiorniki retencyjne: przy ulicy Władysława IV, na Wodnej Dolinie oraz - od niedawna - na terenie Strefy Ekonomicznej. Wszystkie były pełne. O interwencję poproszono więc pracowników Wód Polskich, by nadmiar wody spuścić. Pełne ręce roboty mają też pracownicy PGK, bo zalegających, naniesionych przez wodę śmieci (także wielkogabarytowych) jest mnóstwo.
- Żadne miasto nie byłoby w stanie przyjąć bez konsekwencji takiej ilości wody - powiedział Robert Grabowski. - Mimo tego, że regularnie robimy przeglądy i konserwacje m.in. naszej sieci kanalizacyjnej, to - wobec takich opadów deszczu - nic więcej nie dało się zrobić, tylko od razu walczyć ze skutkami nawałnicy. Dlatego w imieniu prezydenta miasta dziękujemy mieszkańcom za solidarność i wyrozumiałość. W ostatnich dniach obserwujemy dużo sąsiedzkiej pomocy. Widać, jak ważny jest czynnik ludzki, by wspólnie zażegnać kryzys - podsumował rzecznik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?