Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pociąg odciął mu nogę na stacji w Świdwinie. Ruszył proces o milionowe odszkodowanie

Inga Domurat
Żaden z pozwanych nie zgodził się na ugodę przed sądem.  Dwóch się nie stawiło, dwóch włączyło do sprawy firmy, w których są ubezpieczone. Tymczasem, jak się okazało, sąd nie będzie brał pod uwagę ustaleń z prokuratorskiego śledztwa - sam ustali fakty.
Żaden z pozwanych nie zgodził się na ugodę przed sądem. Dwóch się nie stawiło, dwóch włączyło do sprawy firmy, w których są ubezpieczone. Tymczasem, jak się okazało, sąd nie będzie brał pod uwagę ustaleń z prokuratorskiego śledztwa - sam ustali fakty. Radosław Brzostek
W piątek przed Sądem Okręgowym w Koszalinie odbyła się pierwsza rozprawa, w której 33-letni Marcin Pereczkowski z Rzepczyna w pow. świdwińskim, żąda zadośćuczynienia i renty od trzech kolejowych spółek i współpracującej z koleją firmy - łącznie prawie miliona złotych.

Marcin Pereczkowski od 7 grudnia 2013 roku nie ma prawej nogi, stracił ją po tym, jak wpadł pod pociąg relacji Szczecin-Słupsk, na świdwińskim dworcu. Nie stracił życia tylko dlatego, że jego upadek zauważyli inni wysiadający. Jeden sięgnął po pasek, drugi ścisnął nim krwawiący kikut. Pociąg pojechał dalej.

Szalał wtedy orkan Ksawery, pociąg miał dowieźć pasażerów do Świdwina przed godz. 22, a na dworzec dojechał prawie trzy godziny później. Brak oświetlenia na stacji, oblodzony peron, nieposypany piaskiem, zła organizacja drużyny konduktorskiej, brak z ich strony obserwacji osób wysiadających z pociągu - to potwierdził biegły z zakresu bezpieczeństwa ruchu kolejowego, który sporządzał opinię dla białogardzkiej prokuratury prowadzącej śledztwo w tej sprawie.

Prokuratura postępowanie ostatecznie umorzyła, bo nie potrafiła wskazać konkretnej osoby winnej tragicznego wypadku. To wystarczyło, by do odpowiedzialności nie poczuły się: spółka Przewozy Regionalne, do której należał pociąg, PKP Polskie Linie Kolejowe - właściciel infrastruktury kolejowej, PKP Energetyka - odpowiedzialny za oświetlenie dworców, oraz firma "Pomorze" - odśnieżająca stację. Stąd pozew.

W piątek przed Sądem Okręgowym w Koszalinie odbyła się pierwsza rozprawa. Media krótko były na sali, bo jawność procesu została wyłączona - Marcin Pereczkowski nie chciał opowiadać w blasku fleszy o swoich traumatycznych przeżyciach. Wiadomo jednak, że wczoraj sąd decydował tylko o ustanowieniu dla powoda zabezpieczenia i jego wysokości na czas procesu. - Chcieliśmy ponad 6 tys. zł miesięcznie, sąd szczegółowo wypytał mojego klienta o sytuację przed i po wypadku i przyznał 1000 zł miesięcznie, którą solidarnie - z wyrównaniem od maja - zapłacą PR i PKP LK - mówi Kamil Szyposzyński, pełnomocnik Marcina Pereczkowskiego.
Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!