Jak pisze gazeta.pl 70 dzieci z Gliwic, Zabrza i Rudy Śląskiej miało wyjechać na obóz taneczny. W niedzielę wieczorem mieli wsiąść do pociągu w Katowicach, który miał ich zawieźć do Kołobrzegu, dalej autobusem do Darłówka. Po kolonistów miały przyjechać zamknięte i oznakowane przedziały z miejscem zarezerwowanym dla każdego dziecka.
Jednak z Krakowa pociąg przyjechał wypełniony po brzegi, bez żadnych oznaczeń, a miejsca dzieci były już zajęte. Jak relacjonuje ojciec jednego z dzieci, o mało co nie doszło do wielkiej bijatyki sfrustrowanych rodziców z ludźmi, którzy tam siedzieli. Kierownik pociągu rozkładał tylko ręce, że były karteczki, ale ludzie je pozrywali.
Rodzice zadzwonili na policję. Na dworcowym komisariacie usłyszeli, że jest akurat zmiana służby, więc nie mają kogo wysłać. W końcu udało im się wymusić na kolejarzach dołączenie dodatkowego wagonu.
Następne półtorej godziny podróżni stracili w Łodzi. Na stacji zastrajkowali kolejni pasażerowie, którzy z powodu tłoku nie potrafili wejść do środka. Wymusili na kolejarzach dołączenie następnego wagonu. Jakby tego było mało, później zepsuł się elektrowóz.
Ostatecznie na obóz dzieci dotarły dopiero po około dobie.
Więcej o tym incydencie przeczytasz na stronie gazeta.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?