Wczoraj rozpętała się dyskusja w redakcji, która pokazała, że ile osób, tyle pomysłów na rozwiązanie. - Też jestem zdania, że mieszkańcy powinni płacić za śmieci od głowy - skomentował jeden z redakcyjnych kolegów. - Kupujesz określoną ilość produktów, wyrzucasz opakowania, przygotowujesz posiłki, a to też kolejne odpadki. A zużycie wody już tego nie odzwierciedla.
- A jak sprawdzić, ile osób mieszka pod danym adresem? Żadna z metod nie jest sprawiedliwa, ale ta od wody pokazuje, że skoro zużywam wodę, to oznacza, że mieszkam, a więc wytwarzam śmieci. A skoro jest większe zużycie wody, to oznacza, że w tym miejscu mieszka więcej osób, a więc jest też więcej śmieci - stwierdził drugi kolega. To sprowokowało kolejny komentarz: - Żadna metoda nie jest sprawiedliwa, ale trzeba wybrać taką, która w jak największym stopniu będzie uniemożliwiała oszukiwanie, a taką metodą jest liczenie od powierzchni.
- Ale dlaczego mam płacić za śmieci, gdy np. wyjadę i przez dłuższy czas nie korzystam z mieszkania i nie wytwarzam śmieci? - padło retoryczne pytanie.
- Ludzie zaczną oszczędzać wodę i przestaną się myć.
- A ile tej wody są w stanie zaoszczędzić? Bez przesady. To i tak najlepsza metoda.
- Zgadzam się, metoda od wody jest najbardziej uczciwa - wtrąciła się jedna z redakcyjnych koleżanek. - A przy metodzie od powierzchni nie rozumiem, dlaczego samotna matka wychowująca dziecko nie ma takich samych przywilejów, jak samotna babcia. Przecież ta matka utrzymuje siebie i dziecko z jednych dochodów, a babcia utrzymuje tylko siebie. To nie w porządku.
- Nie w porządku jest to, że firmy będą nadal płaciły na starych zasadach, czyli teoretycznie: zależnie od ilości śmieci - im więcej śmieci, tym większa opłata. A w domach i blokach będzie odbierana każda ilość śmieci i w praktyce skończy się na tym, że odpady z firm będą trafiać do prywatnych śmietników.
- A może wprowadzić opłatę zależną od wysokości dochodu: im wyższe dochody, tym jesteś bogatszy, tym więcej śmieci wytwarzasz.
- Ale wtedy ci, którzy mają dochody, będą się składać na tych, którzy nie wykazują dochodów.
Dyskusja trwała długo. Nie było, jak widać, jednomyślności. I tak zapewne będzie dzisiaj na sesji, która rozpoczyna się o godz. 16. A o godz. 15.30 na Rynku Staromiejskim rozpocznie się protest przeciwko propozycji prezydenta miasta, by mieszkańcy płacili za śmieci od powierzchni mieszkania.
Prezydent chce, by stawka wynosiła miesięcznie 60 groszy za m kw. przy odpadach segregowanych (i 90 groszy przy niesegregowanych). Przy tym mają być dwa wyłączenia: osoby samotne płaciłyby do 25 m kw. powierzchni mieszkania (wcześniej było, że do 30 m kw., radni PO przekonali prezydenta do zmiany tej granicy), a większe gospodarstwa - do 80 m kw. powierzchni mieszkania albo domu.
Stanowisko PO
Wczoraj radni miejscy PO ogłosili na konferencji, że będą popierać w głosowaniu propozycję prezydenta. - To metoda najmniej kosztochłonna - mówił szef klubu radnych Marek Reinholz. - Zarządcy nieruchomości i właściciele domów wiedzą, jak jest powierzchnia lokali, nie trzeba tego weryfikować. Ponadto ta propozycja jest też przygotowana z myślą o rodzinach wielodzietnych, by ich nie obciążać nadmiernymi opłatami. A metoda od osoby - nie ma możliwości dokładnego sprawdzenia, ile osób mieszka w danym lokalu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?