Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podolski w dwuznacznej roli (Korespondecja własna z Klagenfurtu)

Artur Kostecki
Napastnik reprezentacji Niemiec Lukas Podolski (z lewej) po meczu przyjmuje gratulacje od swojego ojca Waldemara.
Napastnik reprezentacji Niemiec Lukas Podolski (z lewej) po meczu przyjmuje gratulacje od swojego ojca Waldemara.
Polacy w swoim pierwszym meczu przegrali z Niemcami 0:2. Mecz na stadionie w Klagenfurcie oglądało 32 tysiące widzów, w tym blisko dwudziestotysięczna grupa Polaków.

Zaraz po golu na 1:0 dla Niemców zepsuł się jeden z telebimów i polscy kibice siedzący za bramką Artura Boruca nie widzieli powtórek. Może to i dobrze, bo gol Lukasa Podolskiego poprzedził spalony innego "Polaka" Miroslava Klosego. Tuż przed przerwą posłuszeństwa odmówił drugi, ale w przerwie usunięto tę drugą awarię, a pierwszy ekran wyłączono.

Przed meczem trafiłem do jednego z kościołów w Klagenfurcie. Oto cytat z kazania.
- Pamiętacie słowa hymnu: "dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy". Niech Kubica wygra w Montrealu, a Polacy ograją Niemców - mówił ksiądz. Niestety, sprawdziło się tylko to pierwsze.

Niemieccy piłkarze 12 lat czekali na zwycięstwo w meczu Euro. Ostatnia ich wygrana, to finał z 1996 roku z Czechami. Na turniejach w 2000 i 2004 roku nie potrafili pokonać żadnego z 6 rywali i odpadali po fazie grupowej.

Przynajmniej 20 tysięcy naszych kibiców oglądało na żywo historyczne wydarzenie, jakim jest pierwszy występ Polaków w finałach Mistrzostw Europy. Do pełni szczęścia zabrakło tylko pierwszej w historii wygranej nad Niemcami. Polak jednak potrafi - choć do dyspozycji PZPN-u było tylko kilka procent wejściówek, nasi kibice zrobili wszystko, by znaleźć się na tym meczu. Łącznie z tym, że na komercyjnych stronach internetowych oraz na aukcjach kupowali bilety po kilkaset euro. - Wziąłem kredyt i zapłaciłem 2 tysiące złotych, ale na takim meczu musiałem być - mówił Rafał z Sanoka. Na trybunach powiewały flagi narodowe z napisami miejscowości z regionu: m.in. Dębica, Jasło, Tarnobrzeg, Rzeszów. Woertherseestadion wypełnił się kolorami białym i czerwonym. Polscy kibice śpiewali przez cały mecz, tylko w przerwie byli cicho, bo uzupełnili płyny. Dominował zorganizowany i kulturalny doping, choć zaraz na początku obrażano Lukasa Podolskiego ("odwdzięczył" się dwoma golami, choć po pierwszym wcale się nie cieszył), a później - PZPN.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!