Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoda dla działkowców, czyli ucieczka w plener. W tle pandemia koronawirusa

Krzysztof Marczyk
Radosław Brzostek
Dla wielu osób to pasja, element stylu życia. No i przy okazji można pochwalić się przed sąsiadami pięknymi klombami, rabatkami, czy nowymi meblami ogrodowymi. Ma być praktycznie, komfortowo, ale i estetycznie. Wszak to miejsce wypoczynku i rekreacji. Miejsce, gdzie można się wyciszyć od miejskiego zgiełku, zapomnieć o troskach codzienności i nabrać sił przed kolejnym dniem. Jednak nieliczni większość czasu spędzają na pracach w grodzie. Głownie dla młodszych pokoleń własna działka ma być azylem, a nie kolejnym etatem.

Ogródki u zbiegu ulic Lechickiej i Powstańców Wielkopolskich, jedne z najstarszych w Koszalinie, należące do Centralnego Rodzinnego Ogrodu Działkowego. Praca wre. Po dość krótkiej, ale intensywnej zimie oraz kiepskiej pod względem warunków atmosferycznych wiośnie działkowcy, w tym ci, którzy swoją pasję odkryli w czasie pandemii, ruszyli do pracy.

- Mnie akurat krzątanie na działce odpręża - mówi nam jedna z koszalinianek, pani Czesława. - Czuję ogromną satysfakcję, kiedy po jakimś czasie wszystko zaczyna kwitnąć, nabiera kolorów, kiedy można zebrać plony i owoce swoje pracy - marchewkę, sałatę, ogórki, czy truskawki. A potem zrobić z tego zdrowe przetwory, wykorzystać zbiory do innych potraw. Lubię usiąść na ławce z książką, czy krzyżówką, albo się poopalać, jeśli słońce praży. Wnuki mogą się tutaj wyszaleć, mam ich pod kontrolą. Własna działka to był świetny pomysł i nie wyobrażam sobie nie mieć własnego kawałka ziemi, która ma ogromny potencjał, jeśli chodzi o zastosowanie - dodaje nasza czytelniczka.

Naturalnie są i minusy własnej działki. Nie brakowało i wciąż niestety nie brakuje sygnałów, że tereny plądrują dziki, co jest w Koszalinie problemem. Przykładowo w tym roku, w związku z nadmierną aktywnością dzików w Koszalinie oraz zwiększaniem się ich populacji w regionie prezydent Piotr Jedliński podjął decyzję o zwiększeniu liczby odłowów. Odłowiono już 40 sztuk i podpisano umowę z firmą JKD Transbus Jarosław Kułaga na odłów kolejnych 90 dzików. Zwierzęta te coraz śmielej zapuszczają się na tereny miejskie, szukając pożywienia. Koszalin rośnie w oczkach i tereny leśne, w których kiedyś niepodzielnie panowały dziki, teraz są zabudowywane, zasiedlane przez ludzi. I to nasz gatunek wchodzi na tereny tych zwierząt, a nie odwrotnie.

Innym problemem działkowców są...inni działkowcy. Niektórzy w poważaniu mają właściwe gospodarowanie odpadami, wyrzucają śmieci poza teren swojej działki, nie martwiąc się tym, co będzie z tymi odpadkami później. I albo staną się one łakomym kąskiem dla zwierząt, albo, jak w przypadku np. zepsutego sprzętu ogrodniczego, zniszczonych mebli, materiałów budowlanych, czy niedziałającej elektroniki, szpeci się tym okolicę i zanieczyszcza środowisko. Ostatnio np. ktoś wystawił starą lodówkę przed działką, przy ulicy Palmowej na koszalińskim osiedlu Rokosowo. I ta lodówka stała tak przez dwa tygodnie, aż nadszedł czas zbiórki odpadów wielkogabarytowych przez pracowników Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Koszalinie. A te odbywają się kilka razy w roku.

Nie brakuje też wandali, którzy przechodząc w okolicy, rozbijają kamieniami szklarnie. Czasem też ktoś podpali jakieś śmieci, czego robić wolno. Co gorsza, w ten sposób może wybuchnąć pożar, bo i takie przypadki się zdarzały.

Choć charakter działek rekreacyjnych, ich lokalizacja głównie na uboczu, z dala od większych zabudowań i osiedli, może sprawiać, że niektórym puszczą hamulce, a organizowane imprezy, o różnych porach dnia i nocy, mogą przeszkadzać innym, przebywającym w pobliżu działkowcom, to, jak się okazuje, tego typu zdarzenia należą do rzadkości. Jak powiedziała nam Monika Kosiec, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie, na tych terenach jest raczej spokojnie, interwencji praktycznie nie ma. Za to w okresie zimowym na działkach lubią przebywać osoby bezdomne, szukając tam schronienia.

- Na zainteresowanie działkami rekreacyjnymi wpłynął wybuch pandemii i przymusowa izolacja - mówi Anna Kamińska z Agencji Nieruchomości Ankam. - Ci, którzy mieszkali w blokach, nie mogli już znieść siedzenia w czterech ścianach i szukali okazji, by znaleźć miejsce do wypoczynku i rekreacji. Coraz mniej jest działek ogrodniczych typowo pod uprawę. Drzewko, jakaś mała grządka, i to tyle. A tak to trawnik, dmuchany basen, i trampolina dla dzieci, czy wnuków. Doszło do tego, że wiele osób przeniosło się na działki i tam, w swoich pięknie wykończonych domkach, czy chatkach, po prostu zamieszkało, jeśli akurat mają do tych nieruchomości podłączony prąd, co nie zawsze jest regułą. A lokale w mieście wynajmują. Np. w Kołobrzegu jest to ostatnio bardzo popularne - dodaje Kamińska.

W ostatnim czasie zainteresowanie kupnem własnej działki rekreacyjnej wyraźnie wzrosło. Ludzie zaczynają doceniać wypoczynek wśród zieleni na własnym kawałku ziemi. Chcą mieć miejsce, gdzie mogą choć na chwilę uciec przed codziennością, złapać drugi oddech. Na serwisach aukcyjnych ogłoszeń nie brakuje. W jednym z ogłoszeń ktoś oferuje na sprzedaż działkę ogrodową w podkoszalińskich Niekłonicach. 300 m kw. powierzchni, drewniany domek, szklarnia, dostęp do bieżącej wody, drzewka owocowe. Cena to 15 tys. zł. W innym ogłoszeniu widzimy ofertę na działkę ROD Jamno. Za 350 m kw. zapłacimy 12 tys. zł. Naturalnie są i droższe oferty, uzależnione od lokalizacji, powierzchni, uzbrojenia oraz nieruchomości (lub ich braku) zbudowanych na terenie działki. Przykładowo za działkę z domkiem murowanym i szklarnią zapłacimy 20 tys. zł. Jedno z droższych ogłoszeń, na jakie natrafiliśmy to blisko 700-arowa działka rekreacyjna na Lubiatowie za 85 tys. zł, z przeznaczeniem pod budowę np. parku linowego, czy placu zabaw.

Jak czytamy na stronie Koszalińskiego Okręgowego Związku Polskiego Związku Działkowców, w samym tylko Koszalinie mamy 17 Rodzinnych Ogrodów Działkowych, z wydzielonymi 5274 działkami, o łącznej powierzchni ponad 242 hektarów. W całym powiecie koszalińskim, jeśli chodzi o ROD, to jest ich w sumie 29.

- Jeszcze 3-4 lata temu działka 5-arowa na terenie Koszalina kosztowała około 6 tysięcy złotych. Dziś to koszt rzędu nawet 25 tys. złotych - mówi Anna Kamińska. - Zainteresowanie jest, przyznać trzeba, ogromne. Jak mówiłam, ludzie nie chcą siedzieć w czterech ścianach i wydaje mi się, że ten proces przyspieszyła pandemia i wymuszona izolacja - podsumowuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera