Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogotowie lotnicze: pomoc przychodzi z nieba

Joanna Krężelewska [email protected]
17 lipca do Miękowa koło Goleniowa, gdzie w wypadku drogowym poszkodowanych było kilka osób, polecieć musiały aż dwa śmigłowce – w tym jeden z Zegrza.
17 lipca do Miękowa koło Goleniowa, gdzie w wypadku drogowym poszkodowanych było kilka osób, polecieć musiały aż dwa śmigłowce – w tym jeden z Zegrza. Pilot Ryszard Smolak
65 lotów przez 46 dni służby - to dotychczasowy bilans działania załogi Śmigłowcowej Służby Ratownictwa Medycznego w Zegrzu Pomorskim. Ratownicy dyżurować będą do 5 września.

Loty przez cały rok?

Loty przez cały rok?

Zegrze Pomorskie jest bazą sezonową lotniczego pogotowia ratunkowego. Przez najbliższe lata nie ma co liczyć na uruchomienie tu bazy całorocznej - na lotnisku brakuje infrastruktury nie tylko dla samych ratowników, ale też dla ich maszyny, która musi być odpowiednio chroniona. Starosta koszaliński Roman Szewczyk (to powiat jest właścicielem terenu lotniska) chce, żeby za 4 lata w Zegrzu stworzona została całoroczna baza Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. 2015 rok to bowiem według wstępnych szacunków data uruchomienia regionalnego portu lotniczego.

Trzy lata temu nasz region utracił sezonowe pogotowie lotnicze. Po tym, jak w lutym 2009 roku w wypadku pod Jarostowem rozbił się śmigłowiec, w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym nie było dodatkowej maszyny do pracy sezonowej. Medicopterów było dokładnie tyle, co baz, które obsługiwały. Kiedy potrzebna była ekspresowa pomoc latających ratowników, śmigłowiec kierowany był ze Szczecina lub Gdańska, gdzie działają stałe bazy.

A o tym, że latem na wybrzeżu ratownicy są potrzebni, mówią dotychczasowe statystyki - od 23 czerwca załoga składająca się z pilota, ratownika medycznego i lekarza wylatywała aż 65 razy. Załoga dyżuruje codziennie w godz. 7 - 20. - Trudno podsumować liczbę wylatanych kilometrów. Szczerze mówiąc nikt z nas się nad tym nie zastanawia. Latamy do 130 km od bazy, ale jeśli jest taka potrzeba, możemy polecieć dalej - informuje ratownik Rafał Szczepański.

Najczęściej załoga jest wzywana przez dyspozytora do wypadków komunikacyjnych. - Ale kilka dni temu lecieliśmy do Trzęsacza, gdzie rozbił się paralotniarz. Jesteśmy też wzywani do zawałów, słowem nagłych stanów, które zagrażają życiu i potrzebna jest natychmiastowa pomoc - tłumaczy Rafał Szczepański.
Dysponentem śmigłowca jest każdy dyspozytor pogotowia ratunkowego w regionie. Kiedy odbiera zgłoszenie o wypadku, podejmuje decyzję, czy konieczne jest wysyłanie na miejsce śmigłowca. Nie jest tajemnicą, że w takich przypadkach nawet nie minuty, a sekundy mogą zaważyć o życiu, dlatego transport lotniczy i natychmiastowa pomoc ratownika, który dosłownie spada z nieba, jest bezcenna. Każdy kierowca wie, jak zakorkowane bywają trasy nad morze i ile zajęłoby przebicie się na miejsce wypadku karetce pogotowia.

- W sezonie na Pomorzu śmigłowiec jest potrzebny. W latach, kiedy stacjonował w Zegrzu, w ciągu dwóch miesięcy mieliśmy średnio 110 wylotów - mówi Rafał Szczepański. Po raz trzeci ratownik ze Szczecina pracuje w sezonie w tej właśnie bazie.

Czy jest dzień, który szczególnie zapadł mu w pamięć? - Tak. To było w 2008 roku. Trzy razy w ciągu jednego dnia wylatywaliśmy na dwa śmigłowce. W wypadkach drogowych było tak wielu poszkodowanych, że oprócz nas na miejsce kierowano drugą załogę - opowiada. W tym roku na szczęście tak ciężkiego dnia nie było, choć 17 lipca do Miękowa koło Goleniowa polecieć musiały dwa śmigłowce. - W wypadku drogowym uczestniczyło kilka aut. Było bodaj ośmiu poszkodowanych - wspomina ratownik.

O wyborze szpitala, do którego zostaną przetransportowani ranni lub chorzy, decyduje kilka czynników - ich stan, odległość, to czy są pacjentami kardiologicznymi, czy muszą trafić na urazówkę. - Najczęściej latamy do szpitali w Koszalinie i Gryficach, ale amputacja urazowa oznacza już lot do Szczecina - wylicza Rafał Szczepański.

Jeszcze nie zdarzyło się, żeby pacjent stawiał opór przed transportem lotniczym. - Oddają się w nasze ręce. Ufają nam - podsumowuje ratownik. Pan Rafał podkreśla, że jego praca, choć bardzo stresująca i wyczerpująca, daje mu wiele satysfakcji.

A jak odreagowuje po ciężkim dniu? - Jak każdy człowiek - śmieje się. - Ratowanie życia i latanie to po prostu moja praca.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!