Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pół tysiąca dzieci z in vitro w Szczecinie. I na tym koniec?

Anna Folkman
Nowej edycji rządowego programu nie będzie. Rodziny nie ukrywają zawodu.

Program, w którym refundowano procedury in vitro będzie trwał tylko do połowy przyszłego roku - zapowiedział nowy minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.

Podał, że to nie jedyna metoda leczenia niepłodności, owszem jest legalna, ale nie powinna być finansowana ze środków publicznych.

- Osoby, dla których ta metoda to jedyna szansa na dziecko, zostają pozostawione same sobie - mówi pani Justyna ze Szczecina, która leczy się z powodu niepłodności. - Odbiera się im możliwość leczenia. I co teraz? Pójdą protestować? Zaczną publiczną zbiórkę pieniędzy, tak jak się to robi w przypadku drogiego leku? Otóż nie. Presja społeczna jest zbyt duża.

Zobacz także:

- Nikt w rodzinie nie wie o metodzie zapłodnienia, dzięki której urodziłam syna i córkę - mówi pani Ewa, która była jedną z pierwszych kobiet, które w naszym regionie w ramach rządowego programu in vitro zaszły w ciążę. - Wszyscy jesteśmy wierzący, ale wiem, że oni nie pogodziliby się z tym. Wychodzę z założenia, że to nasze życie, nasza sprawa.

Pani Ewa ma 11-letniego syna, który przyszedł na świat po dwóch procedurach in vitro jeszcze, kiedy nie było dofinansowania. Małżeństwo walczyło o synka pięć lat, na leczenie wydało ponad 20 tys. zł. 1,5 roku temu kobieta znów została mamą, urodziła córeczkę. Tym razem skorzystali z rządowego programu. Koszty były o połowę mniejsze.

- Dzieci są zdrowe i wspaniałe. Jesteśmy po kolejnej próbie zapłodnienia, gdyż mieliśmy zamrożony jeszcze jeden zarodek. Niestety tym razem nie udało się - dodaje łamiącym się głosem pani Ewa. - Wiadomość, która płynie z ministerstwa nas zszokowała. Chcieliśmy mieć troje dzieci. Moglibyśmy przejść jeszcze dwie pełne procedury, ale w tej sytuacji nie wiem czy to się uda. Ktoś, kto nie przeżył leczenia niepłodności, tego nie zrozumie. Jestem sercem z tymi parami, nie poddawajcie się. Kiedy było finansowanie jakoś inaczej podchodziło się do tematu in vitro. Teraz znów zacznie się nagonka, oskarżanie, że robi się dziecko na życzenie. Proszę pamiętać, że my też płacimy podatki na leczenie innych osób. Naszą chorobą jest niepłodność, a dzieci, które mogą urodzić się po leczeniu - przyszłością kraju i naszym całym życiem.

Od lipca za zarodki trzeba będzie płacić

Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego ruszył 1 lipca 2013 roku. Ma trwać do 30 czerwca 2016 roku i nie dłużej.

- Nie jestem zaskoczony. Spodziewałem się, że program nie będzie kontynuowany, kiedy zmieni się władza w kraju. Przedstawiciele partii rządzącej to sugerowali - mówi prof. Rafał Kurzawa z kliniki VitroLive, która jako jedyna w naszym województwie przeprowadza in vitro w ramach programu rządowego leczenia niepłodności. - Uważam, że procedura in vitro, jako forma leczenia, powinna być finansowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia i nie powinna być tematem politycznym. Wygaszenie programu do końca czerwca 2016 roku dla par, które są już w programie, nie oznacza nic. Inaczej jest z osobami, które dopiero zostały zakwalifikowane do niego. W naszej klinice pacjentki przestaliśmy przyjmować w lutym 2015 roku, gdyż nie było już miejsc w programie. Po tej przerwie, teraz w grudniu, ponownie zaczęliśmy kwalifikować pary, gdyż pojawiło się nieco wolnych miejsc. Niestety w tym krótkim okresie do połowy przyszłego roku może nie udać się przeprowadzić pełnego programu u każdej z nich. Może czasu wystarczy na jedną, może na dwie procedury z trzech możliwych.

W Szczecinie dzięki rządowemu programowi in vitro dotychczas w ciążę zaszło 411 kobiet, urodziło się już 183 dzieci ze 175 porodów. Pozostałe pacjentki spodziewają się rozwiązania w najbliższym czasie. Oznacza to, że dzięki wsparciu rządowemu z programu na lata 2013 - 2016 w Szczecinie na pewno urodzi się około pół tysiąca dzieci. W przypadku wielu par zarodki są wciąż przechowywane. Koszty przechowywania zarodków wliczone są w realizację programu, ale tylko do czasu jego funkcjonowania. Potem trzeba będzie zapłacić.

- Po podsumowaniu może okazać się, że my, realizatorzy programu ministerialnego in vitro, w całej Polsce przyczyniliśmy się do narodzin ok. 10 tys. dzieci. To dużo. Decyzja nowego ministra uderza w ok. 15-proc. grupę osób w wieku rozrodczym, która będzie pozbawiona bezpłatnej dostępności do tego programu leczenia. Dla wielu oznacza to odebranie szansy na własne dziecko - kończy Kurzawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pół tysiąca dzieci z in vitro w Szczecinie. I na tym koniec? - Głos Szczeciński