Pan Ryszard miał płynąć promem z Dover do Boulogne we Francji o godzinie 7 rano w sobotę. O godzinie 4 rano był już w porcie, a wypłynął dopiero o godz. 19.
- To był horror - mówi. - Oni nie są zupełnie przygotowani na takie sytuacje. Tam nie ma żadnego zaplecza, nawet toalet. Ludzie biegają za potrzeba po krzakach. Siedzieliśmy przez cały dzień, przy wielkim mrozie, w samochodach. Nie było nawet gdzie iść na herbatę. We Francji, nie lepiej. Boulogne jest zasypane, zima ich zaskoczyła całkiem. W śnieżycach jechaliśmy przez Francję, Belgię i Niemcy w bardzo trudnych warunkach. Ja już jestem na miejscu. Znajomi dzwonią do mnie z Anglii, że teraz stoją w korkach do Dover po dwa, trzy dni. Nie wiedzą, czy dojadą, nie widzą, gdzie spędzą święta, może w samochodzie, gdzieś na mrozie. Ci, którzy nie kupili wcześniej biletów na prom, teraz nie mają nawet o nich co marzyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?