Oskarżony Tomasz L. złożył wniosek o utajnienie procesu i usunięcie z sali rozpraw przedstawicieli mediów. Sąd jednak nie przychylił się do jego prośby, jednak wizerunek i nazwisko mają być chronione. Podobnie jak podczas poprzedniego procesu, Tomasz L. nie przyznał się do popełnienia czynu i powołał się na wcześniej złożone wyjaśnienia.
Tomasz L. został złapany na gorącym uczynku przez policyjny patrol, gdy w nocy 18 stycznia 2016 roku trzymał krzyż, który wcześniej był przymocowany do masztu na placu Grunwaldzkim. Na widok policjantów krzyż odrzucił.
ZOBACZ TEŻ:
– Upłynęło sporo czasu, aby po 6-7 latach mieć pamięć do szczegółów - mówi oskarżony. Mężczyzna przyznał, że w chwili popełnienia czynu na Placu Grunwaldzkim był po spożyciu alkoholu. Podczas późnej kolacji wypił dwa piwa. Tomasz L. w czasie rozprawy cały czas podkreślał, że krzyż z placu Grunwaldzkiego - dla niego - to konstrukcja budowlana, a nie symbol religijny. Przyznał, że jest ateistą i apostatą, niedawno wystąpił z kościoła rzymsko-katolickiego. Mimo upływu lat ma dobrą pamięć.
– Nie miałem przy sobie narzędzi, ani liny – zeznaje mężczyzna. – Nie wykonywałem żadnych ruchów, nie użyłem gwałtownej siły. Konstrukcja była tak spróchniała, że po prostu się połamała.
20 stycznia przed sądem zeznawał Tomasz Z., który pracował w policji i w 2016 roku zatrzymał Tomasza L. niemal na gorącym uczynku. Jednak jego zeznania nie wniosły za wiele do sprawy.
– Jeżeli się pod tym podpisałem, to tak zeznawałem – mówił świadek wielokrotnie, gdy sąd przypomniał jego zeznania. Te były różne. Według jednych zeznań Tomasz l. był wulgarny i nie stosował się do poleceń policji. – Na dziś już nie pamiętam czy był spokojny, czy wulgarny - stwierdził były policjant.
Zaskoczony był za to Tomasz L., który twierdzi, że dotąd nie wiedział, że postawiono mu w 2016 roku zarzuty za złe zachowanie i zaśmiecanie placu Grunwaldzkiego. Cały czas utrzymuje, że był spokojny.
Kolejna rozprawa odbędzie się w marcu. Oskarżony chce na nią powołać świadków, m.in.: drugiego policjanta z patrolu, Natalię Sz., która była feralnej nocy z Tomaszem L.
Przypomnijmy, że w lipcu 2019 roku sąd uniewinnił oskarżonego o obrazę uczuć religijnych Tomasza L.
- Czuję się osobą niewinną. Chciałem uporządkować przestrzeń publiczną i miałem do tego prawo. To nie jest miejsce kultu religijnego - mówił oskarżony.
- W ocenie sądu nie można przypisać winy umyślnej zarzucanego czynu - uważa Joanna Wolniakowska, sędzia Sądu Rejonowego w Szczecinie. - Nie było zamiarem oskarżonego zniszczenie krzyża, ale przywrócenie stanu, który odpowiadałby przepisom prawa.
Po apelacji wniesionej przez prokuraturę i oskarżyciela posiłkowego Henryka Michałowskiego, uniewinniający wyrok został uchylony i sprawa trafiła do ponownego rozpoznania.
ZOBACZ TEŻ:
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?