Policja czuwa na plaży. Sprawdzamy na co trzeba uważać

We wtorek policjanci z rowerowego patrolu zatrzymali 18-letniego chłopaka z marihuaną. Przyjechał do Kołobrzegu z wycieczką z Wielkopolski.
- Nie spodziewał się patrolu przy samej plaży - mówi nam st. sierżant Jakub Piętka. - A my mamy już przecież doświadczenie. Nerwowe, podejrzane zachowanie wpada szybko w oczy. Już na etapie legitymowania chłopaka wiadomo było, że mieliśmy rację.
Policjanci na rowerach pojawiają się w mieście, przede wszystkim w dzielnicy uzdrowiskowej już od kilkunastu lat.

- To działa. Na rowerze jesteśmy bardzo mobilni. Wjedziemy w każdą dróżkę - mówi st. sierż. Adam Indycki, debiutujący w tym roku w rowerowym patrolu.
Kilka lat temu, dzięki wciskającym się wszędzie rowerom udało się dopaść złodzieja samochodów. Nie tak dawno wpadła cała szajka kieszonkowych złodziei. Zatrzymano oszustów, szukających naiwnych do gry w trzy kubki. Tym ostatnim trudno udowodnić oszukańczy proceder - najlepiej żeby ofiara, albo niedoszła ofiara sama wskazała oszusta.

- Zdecydowana większość ludzi reaguje na nasz widok sympatycznie. Gorzej z tymi, którym wystawiamy mandat, ale to przecież normalne - mówi Jakub Piętka. - Najczęściej interweniujemy gdy gubią się dzieci. Zwykle w wieku od 4 do 10 lat, z wycieczek, kolonii, większych grup. Na szczęście znajdujemy je w czasie godziny, dwóch. Ale bywa, że i dorośli się gubią. Kilka dni temu szukaliśmy starszej kobiety, babci, która odłączyła się od córki i wnuczki. Rysopis: wiek 70-80 lat, siwe włosy. To wszystko. No to szukamy. W końcu pani się znalazła. Wśród gubiących się plażowiczów i letników są też Niemcy.

Patrole krążą po dzielnicy uzdrowiskowej nawet do godz. 20. Przy okazji odstraszania lub tropienia przestępców wypatrują pijących alkohol na plaży. Bo poza wyznaczonym miejscem, np. lokalem dzierżawiącym grunt od miasta, mającym pozwolenia, koncesje itd., picie alkoholu na plaży jest zakazane. Łyk piwa, albo nawet zamiar (otwarcie butelki i przymiarka do pierwszego łyku), będą kosztować słono - mandat 100 złotych.
Słońce, plaża, opalający się tłum plażowiczów, a wśród nich nie tylko patrole rowerowe, ale i policjanci incognito. Od kilku lat również w taki sposób zachodniopomorska policja stara się zapobiegać przestępstwom. Czy to znaczy, że nasz sąsiad w plażowym grajdołku obok może być policjantem? Raczej nie. Przynajmniej nie na służbie.

- Nie sądzę by funkcjonariusze chodzili w samych kąpielówkach. Poza tym, by móc pełnić służbę należy gdzieś schować dokumenty, odznakę, a to w wypadku plażowego negliżu raczej niemożliwe - pół żartem, pół serio deklaruje komendant powiatowy policji w Kołobrzegu, insp. Waldemar Trzciński. Z wiadomych przyczyn nie zdradza, ilu jego podkomendnych, również tych w cywilu, oddelegowano do najpopularniejszych miejsc wypoczynku w mieście. Ale zastrzega, że częstotliwość ich pojawiania się chociażby nad samym brzegiem Bałtyku, na pewno jest większa niż poza sezonem.
W tym roku miejscowych policjantów wspierają 22-osobowe, szczecińskie posiłki. Po siedmiu funkcjonariuszy oddelegowano do Ustronia Morskiego i Dźwirzyna.

Mobilizacja kołobrzeskiej policji potrwa co najmniej do końca sierpnia. Największe wsparcie i największy wysiłek będzie związany z Sunrise Festiwal, a ten już w końcu lipca. Komendant Trzciński zastrzega, że jeśli pogoda dopisze, to rowerowe patrole, czy "tajniacy" w modnych miejscach
kurortu pozostaną dłużej nawet i we wrześniu.