Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci kontra dyrektor kołobrzeskiego szpitala

Iwona Marciniak [email protected]
W szpitalu na bocznych, najbliższych wejściu od strony podjazdu drzwiach do chirurgicznej izby przyjęć zawisła kartka z napisem: "Zakaz wejścia dla służb mundurowych”. Stało się tak po historii sprzed tygodnia.
W szpitalu na bocznych, najbliższych wejściu od strony podjazdu drzwiach do chirurgicznej izby przyjęć zawisła kartka z napisem: "Zakaz wejścia dla służb mundurowych”. Stało się tak po historii sprzed tygodnia. Michał Świderski
Kołobrzeska policja bada, czy dyrektor szpitala Janusz Olszewski popełnił wykroczenie, odmawiając funkcjonariuszom wylegitymowania się. Dyrektor zaprzecza. Złożył oficjalną skargę na działania policji.

Jak wynika z naszych informacji, chodzi o wydarzenia, które rozegrały się dokładnie tydzień temu na szpitalnym podjeździe od strony dawnego pogotowia. To tu odbywa się transport chorych przywożonych przez karetki. Również przez powracające z akcji ratunkowej "erki". Tuż za rozsuwanymi drzwiami znajdują się m.in. pomieszczenia chirurgicznej izby przyjęć.

Jak słyszymy od naszego proszącego o zachowanie anonimowości Czytelnika, w czwartek to właśnie tę izbę mieli odwiedzić umundurowani funkcjonariusze z patrolu, których zadaniem było ustalenie stanu zdrowia potrąconego, przywiezionego przez pogotowie z jednej z ulic Kołobrzegu. To między nimi a dyrektorem miało dojść do ostrego spięcia po tym, gdy policjanci nakazali Januszowi Olszewskiemu usunąć samochód, który zostawił na podjeździe. Gdy im się nie podporządkował, funkcjonariusze zażądali okazania dokumentów. Wtedy dyrektor miał odpowiedzieć mniej więcej tak: że niczego okazywać nie musi, bo jest u siebie, po czym miał próbować odjechać, na co policjanci nie pozwolili, bo jeden z funkcjonariuszy miał stanąć przed maską samochodu. Dopiero wtedy dyrektor podał żądane dokumenty.

O to, czy coś jest na rzeczy z zajściem na terenie szpitala, zapytaliśmy na policji. Komendant powiatowy policji w Kołobrzegu Waldemar Trzciński powiedział nam: - W czwartek funkcjonariusze naszej komendy sporządzili notatkę służbową, na podstawie której zostało wszczęte postępowanie w sprawie o ewentualne popełnienie wykroczenia. W tym wypadku rzeczywiście miałoby polegać na odmowie okazania dokumentu tożsamości. Jeśli zostanie zgromadzony wystarczający materiał dowodowy, wniosek trafi do sądu.

Z drugiej strony, osoba legitymowana złożyła nam skargę na działania policjantów. Ta skarga będzie wyjaśniona w tzw. postępowaniu skargowym. W obu przypadkach wszystkie okoliczności zostaną wnikliwie zbadane, z przesłuchaniem świadków włącznie.

Dyrektor Janusz Olszewski, z którym wczoraj udało się nam spotkać, denerwował się przedstawiając nam swoją wersje wydarzeń: - Czy na terenie szpitala działa jurysdykcja policji?! - pytał oburzony. - Kiedy wielokrotnie prosimy, żeby przyjechali, gdy ktoś źle zaparkuje, to słyszymy: "to teren wewnętrzny".

Dyrektor wskazywał, że podjazd nie jest przeznaczony wyłącznie dla karetek. - Proszę popatrzeć, zatrzymują się tu samochody prywatne, taksówkarze. Przywożą chorych i odjeżdżają. Ja też tu nie parkowałem! - powiedział z naciskiem. - Chciałem przejechać przez podjazd, ale przede mną stała otwarta karetka, obok taksówka, a z tyłu, częściowo na chodniku policyjny samochód. Wszedłem do szpitala i poprosiłem kierowcę karetki, który był już wolny, bo odstawili chorego, czy może przestawić samochód.

Zgodził się, a gdy wracałem do samochodu podeszli do mnie ci policjanci. Jakoś stojąca taksówka im nie przeszkadzała! Powiedziałem im, że jestem kierownikiem tej placówki - mówił nam dalej dyrektor. - Jeden z nich nie przedstawiając się, nie podając stopnia, zażądał dokumentów. Chciałem odjechać tylko po to, żeby odstawić samochód i wrócić. Wtedy zagrodzono mi drogę! Na wszystko mam świadków.

Nim policja ostatecznie wyjaśni policyjną notatkę i skargę, zapewne minie sporo czasu. Za to w szpitalu po czwartku zaszła pewna zmiana. Na bocznych, najbliższych wejściu od strony podjazdu drzwiach do chirurgicznej izby przyjęć zawisła kartka z napisem: "Zakaz wejścia dla służb mundurowych". Policjanci, strażnicy miejscy, czy graniczni, zainteresowani losem rannych, lub przywożący np. poranionych zatrzymanych, muszą teraz przechodzić przez ogólną poczekalnię.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!