Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci tłukli mnie pałką bez litości. Policja: Zaatakował nas

Rajmund Wełnic
Andrzej Turowski pokazuje skutki policyjnej interwencji. Policja zapewnia, że nie przekroczyła swoich uprawnień, a mężczyzna był pijany i agresywny.
Andrzej Turowski pokazuje skutki policyjnej interwencji. Policja zapewnia, że nie przekroczyła swoich uprawnień, a mężczyzna był pijany i agresywny. Rajmund Wełnic
Urazem nerki i posiniaczonym ciałem okupił policyjną interwencję Andrzej Turowski z Liszkowa (gmina Borne Sulinowo). Policja twierdzi, że mężczyzna był agresywny i atakował funkcjonariuszy.

Jeszcze prawie dwa tygodnie po zdarzeniu ciało Andrzeja Turowskiego przypomina jeden wielki siniak. – Potwornie boli mnie lewy bok – pokazuje. Po wizycie w naszej redakcji mężczyzna pojechał na dodatkowe badania USG, które ujawniły, że w wyniku urazu ma pękniętą lewą nerkę. Wdrożono leczenie urologiczne, mężczyzna wciąż jest na zwolnieniu lekarskim.

Co się stało? Była sobota wieczór, gdy pan Andrzej z żoną Danutą zauważyli za oknami swojego domu w Liszkowie błyskające „koguty” policyjnego radiowozu. – Byłem ciekawy, co się stało, może włamanie do kościoła? Wyszedłem na ulicę – opowiada. Od tego miejsca wersje zdarzeń zaczynają się różnić. – Zauważyłem, że przed policją stoi samochód zatrzymany do kontroli, a jego kierowca siedział chyba w radiowozie – mówi 59-letni mężczyzna. – Podszedłem, spytałem: w czym można pomóc? Usłyszałem: w niczym, sp...j. Wkurzyłem się i spytałem, jak można tak się odzywać do obywatela. Wtedy policjant otworzył drzwi, psiknął mnie gazem i zaczął okładać pałką. Chciałem uciekać, osłaniałem się przed ciosami. Byłem w klapkach, więc się przewróciłem. Do bicia dołączył drugi policjant. W końcu założyli mi kajdanki i wsadzili do wozu. Wtedy jeszcze jeden z nich ze złością odsunął przednie siedzenie i uderzył mnie nim w kolano. Boli do tej pory.

Zajście widziała żona, która próbowała interweniować, ale w szamotaninie sama otrzymała uderzenie drzwiami radiowozu w twarz. Siniak na policzku ma do dziś. – Byłam przerażona, wołałam, żeby puścili męża, że jest po zwale – opowiada. Andrzej Turowski został przewieziony na posterunek w Bornem Sulinowie. – Zamknęli mnie w celi i poszli, wtedy straciłem przytomność, nie wiem na jak długo, bo obudziłem się, jak mnie cucili – kontynuuje. Przyjechała karetka, ratownicy zmierzyli mu ciśnienie i poziom cukru we krwi. – Następnie radiowozem pojechaliśmy do szpitala w Szczecinku, aby sprawdzić, czy można mnie zatrzymać, ale lekarz po badaniu nie wyraził na to zgody. Zostałem na oddziale. Zrobiono zdjęcie RTG i tomografię głowy. Wielkie siniaki na tułowiu wyszły po kilku dniach. – Cały czas jestem na zwolnieniu lekarskim, wszystko mnie boli, najgorzej ten bok – pokazuje.

Przyznaje, że był wypity (badanie wskazało ponad promil alkoholu), ale nie agresywny i nikomu nie ubliżał. Otrzymał już także wezwanie na komendę w celu przesłuchania, jako podejrzanego o znieważenie policjanta. – Na pewno tak tego nie zostawiamy, nie można katować człowieka – Danuta Turowska już wynajęła prawnika i skieruje na funkcjonariuszy skargę o pobicie.
- Złożyliśmy w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa bezpodstawnego użycia gazu łzawiącego i pałki służbowej, co naruszyło czynności ciała mojego klienta powyżej 7 dni – mówi mecenas Tadeusz Czernicki.

A tak zdarzenia wyglądały w relacji policji przekazanej nam przez Przemysława Kimona, rzecznika komendy policji w Szczecinie: - W trakcie interwencji podszedł mężczyzna, który w sposób wulgarny zapytał policjantów, co się dzieje. Policjanci poprosili mężczyznę, aby nie przeszkadzał w interwencji i odszedł. Na te słowa mężczyzna zareagował jeszcze bardziej wulgarnie, wyzywając policjantów oraz grożąc, że zaatakuje ich fizycznie. Policjanci ponowienie poinformowali go aby się odsunął i nie przeszkadzał w interwencji. Policjanci powiedzieli mężczyźnie, że jego zachowanie może pociągnąć konsekwencje prawne. W pewnym momencie mężczyzna podszedł do jednego z policjantów obrzucając go wulgaryzmami, a następnie zaatakował policjanta uderzając go w głowę i szczękę. Policjant względem mężczyzny użył gazu, co wywołało jeszcze większą agresję. Mężczyzna szarpał się z mundurowym. Policjant użył pałki służbowej. Sytuacja była bardzo dynamiczna, w tym momencie drugi mundurowy dołączył do sytuacji i wspólnie z zaatakowanym policjantem obalili na ziemię agresywnego mężczyznę i założyli mu kajdanki. Mężczyzna został przewieziony do komisariatu, gdzie zasłabł. Od razu udzielono mu pomocy przedmedycznej i wezwano pogotowie, które przebadało mężczyznę.

Od tego momentu obie wersje są już zbieżne.

- Mężczyzna nie był bity, a użyto względem niego pałki służbowej celem wyegzekwowania wymaganego prawem zachowania, zgodnie z wydanym przez policjanta poleceniem – mówi Przemysław Kimon i dodaje, że pałką służbową można zadawać uderzenia i pchnięcia również w głowę, szyję, brzuch i nieumięśnione części ciała, ale tylko w sytuacji gdy zachodzi konieczność odparcia zamachu stwarzającego bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia policjanta lub innej osoby. - Względem mężczyzny prowadzone jest postępowanie pod kątem napaści na funkcjonariuszy oraz znieważenia ich. Cała sytuacja została bardzo szczegółowo udokumentowana przez policjantów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!