Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Policjanci z Koszalina mają nieaktualne dane"

Joanna Krężelewska [email protected]
Według policyjnej bazy danych, w mieszkaniu koszalinianki wciąż mieszka poszukiwany mężczyzna.
Według policyjnej bazy danych, w mieszkaniu koszalinianki wciąż mieszka poszukiwany mężczyzna. Fot. Archiwum
Do jednego z mieszkań w Koszalinie zapukali policjanci w cywilu - Oznajmili, że mają nakaz przeszukania i wtargnęli do domu - relacjonuje wizytę policji mieszkanka lokalu. Sęk w tym, żeposzukiwany przez funkcjonariuszy przestępca od lat tam nie mieszka.

Kiedy policjant zapuka...

Kiedy policjant zapuka...

Policjant może wejść do mieszkania, kiedy podejrzewa, że w mieszkaniu ukrył się przestępca lub doszło do popełnienia przestępstwa, a niewpuszczenie ich do środka spowoduje zatarcie śladów lub ukrycie dowodów. Wystarczy, że pokaże legitymację służbową. Jeśli policjanci obawiają się, że dowody przestępstwa, narzędzia zbrodni lub osoba poszukiwana listem gończym przy zwlekaniu z rewizją mogą zniknąć, mogą nawet wyważyć drzwi.

- To było w czwartek około godziny 13.30, właśnie usypiałam dziecko - mówi kobieta (prosi o zachowanie anonimowości). - Ktoś zapukał do drzwi i przedstawił się jako listonosz. Otworzyłam drzwi i wtedy jeden z dwóch mężczyzn machnął mi przed oczami chyba legitymacją. Chyba, bo nie zdążyłam jej obejrzeć.

Jak opisuje koszalinianka, mężczyźni weszli do domu. Ze schodów zbiegło jeszcze dwóch funkcjonariuszy. - Pomyślałam, że to napad i zaczęłam krzyczeć po pomoc. Oni z kolei zaczęli krzyczeć, że mają nakaz przeszukania. Trzęsłam się, miałam dziecko na rękach, byłam zdenerwowana. Dopiero po chwili jeden z panów wyjaśnił, że szukają pewnego mężczyzny. Znałam nazwisko. To był właściciel mieszkania, od którego kupili je właściciele przede mną - wyjaśnia.

Policjanci inaczej przedstawiają rozwój wypadków. - Na miejsce udało się czterech funkcjonariuszy w cywilu, zapukali do drzwi, wylegitymowali się i zapytali czy pod tym adresem mieszka poszukiwany mężczyzna - informuje Magdalena Marzec, rzeczniczka koszalińskiej komendy. - Kobieta zaczęła panikować i próbowała zamknąć drzwi. Wtedy policjant zablokował je butem. Podczas rozmowy przekonali panią, żeby wpuściła ich do korytarza. Wtedy dopiero wyjaśniła im, że pod tym adresem nie mieszka już poszukiwany mężczyzna.

Funkcjonariusze do winy się nie poczuwają. - Korzystamy z ogólnopolskiej bazy danych osobowych i podany jest ten adres. Na aktualizację nie mamy wpływu - tłumaczy rzeczniczka.

Mąż kobiety na drugi dzień po zdarzeniu potwierdził w Urzędzie Miejskim, że poszukiwany człowiek nie jest zameldowany pod tym adresem. - Ale policjanci na odchodne powiedzieli mi, że takie wizyty mogą się powtórzyć, bo oni mają właśnie ten adres - wspomina nasza rozmówczyni.

Zadzwoniliśmy do departamentu informatyzacji w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, z pytaniem, jak często aktualizowany jest rejestr ludności poprzez numer PESEL. Okazuje się, że po ośmiu dniach od zmiany adresu dane w systemie powinny być uaktualnione. W przypadku poszukiwanego mężczyzny jednak nie są od trzech lat.
- Dane w wydziale spraw obywatelskich magistratu są na bieżąco aktualizowane i nie ma mowy o żadnej pomyłce - zapewnia Grzegorz Sliżewski z biura prasowego koszalińskiego ratusza. - Zresztą nawet policjanci czasem korzystają z danych dostępnych w ratuszu.

Może cię zainteresuje:
Zobacz co o swoim mieście myślą koszalinianie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!