Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjantom nie chciało się pomóc

(qba)
Dawid Gajewski z podbitym okiem i kilkoma szwami. Trzy dni temu wyglądał dużo gorzej. Opuchlizna trochę zeszła. - Nie opowiadałbym tej historii, gdyby nie zachowanie naszej policji. Daleko im do angielskiego Scotland Yardu - podsumowuje.
Dawid Gajewski z podbitym okiem i kilkoma szwami. Trzy dni temu wyglądał dużo gorzej. Opuchlizna trochę zeszła. - Nie opowiadałbym tej historii, gdyby nie zachowanie naszej policji. Daleko im do angielskiego Scotland Yardu - podsumowuje. Radosław Brzostek
Na miejscu był sprawca, ofiara, mnóstwo świadków. Wystarczyło tylko interweniować, przesłuchać, ukarać winnych i byłoby po robocie. Ale policjantom się nie chciało. Nie kiwnęli palcem, aby pomóc ofierze pobicia.

To mogło się przydarzyć każdemu z nas. Trafiło na 26-letniego Dawida Gajewskiego. Właśnie wychodził z dyskoteki w Galerii "Emka" w Koszalinie. Noc była już późna. Schodził na parter, gdy nagle został trafiony pięścią w twarz. Pękła skóra, oko nabrzmiało, zaczęła tryskać krew. Zaraz potem dostał w głowę czymś twardym. Ciemno zrobiło mu się w oczach. Padł na ziemię. Wstał i zaczął prosić o pomoc. - Ochroniarze nie pomogli - opowiada. Ponoć nie muszą. - Klient był już na schodach, a nie w lokalu. A poza tym żaden z naszych bramkarzy nie potwierdza, by ktoś prosił o pomoc - odpowiada manager ds. gastronomii w "Emce". Przedstawić się nie chce.

Nasz komentarz

Nasz komentarz

Jest zakrwawiony człowiek, który potrzebuje pomocy. Jest domniemany oprawca. Są nawet świadkowie. A policjantom nie chce się ruszyć z ciepłego radiowozu. To nie mieści się w głowie! Domagamy się wyjaśnienia tej sprawy. Ale nie wielotorowego, trwającego nie wiadomo jak długo, aż wszyscy o tym zapomną. Tak proste rzeczy powinny być rozwiązywane natychmiast, a konsekwencje - szybkie i bolesne. Jeśli policjanci zawodzą teraz, to jak można na nich liczyć w przyszłości?
Jakub Roszkowski

Pobity zadzwonił na policję. No bo kto ma wreszcie pomagać obywatelom? Przyjechali, ale nie pomogli. - Powiedzieli mi, że na teren prywatny wejść nie mogą, a poza tym to nie jest sprawa dla nich. Mogę tylko założyć sprawę w sądzie - opowiada nasz rozmówca. - Ja im na to, że przecież w środku jest facet, który mnie pobił. Mogę im go pokazać. Że są świadkowie, którzy potwierdzą, że to ten człowiek. Ale policjanci nawet nie wysiedli z samochodu. Gajewski poprosił ich, by chociaż zostali, aż przyjedzie po niego taksówka. - Bałem się, że znowu dostanę, bo właśnie zaczęła wychodzić jakaś grupa ludzi. Ale nie poczekali.
Dawid Gajewski postanowił szukać sprawiedliwości. Nazajutrz poszedł na policję zgłosić pobicie i złożyć skargę na funkcjonariuszy. - Syn przyjechał do mnie z Anglii na kilka dni. Jutro miał wracać, a tu takie rzeczy! Wynajęłam adwokata, bo coś mi się wydaje, że inaczej z policją nie wygram - mówi Irena Gajewska. Adwokat pomógł. - Teraz policjanci rozmawiali już ze mną normalnie - mówi D. Gajewski.
Policja zajęła się sprawą wczoraj. - Badamy ją kilkutorowo - mówi Mariusz Łyszyk, rzecznik koszalińskiej komendy. - Odebraliśmy zgłoszenie o pobiciu i rozpatrujemy skargę na policjantów. W tej chwili nic jeszcze nie ustaliliśmy.
Szkoda, bo gdyby od razu zajęto się sprawą, szczegóły byłyby już znane. Czy to możliwe, że policjanci nie mogą wejść do dyskoteki, bo to teren prywatny? - Możemy wejść wszędzie. To nie podlega kwestii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!