Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityka jest dla twardych ludzi

Marzena Sutryk
- Intuicja mi podpowiada, że niektórzy politycy PiS mają z tym upublicznieniem taśm wiele wspólnego - mówi Stanisław Gawłowski.
- Intuicja mi podpowiada, że niektórzy politycy PiS mają z tym upublicznieniem taśm wiele wspólnego - mówi Stanisław Gawłowski. Archiwum
Rozmawiamy ze Stanisławem Gawłowskim, posłem PO, który wraz z innymi ministrami złożył w środę dymisję i odszedł ze stanowiska wiceministra środowiska.

Decyzja o ustąpieniu to była pana osobista inicjatywa, czy pomysł premier Ewy Kopacz?
Nie było żadnych nacisków, ani sugestii, to była moja samodzielna decyzja. Podobnie, jak i pozostałych kolegów z rządu. Mieliśmy świadomość, że ta wielka intryga, ten wyciek materiałów, to kolejny etap walki i ataku ze strony PiS. I mimo, że każdy z nas jest poszkodowanym w tej sprawie, to musieliśmy to przeciąć. Niestety, PiS obrzuca nas błotem, wykorzystuje do tego przestępczy proceder - bo przecież nagrywanie cudzych rozmów, to przestępstwo - a przecież rząd musi dalej pracować, zajmować się ważnymi projektami dla kraju, a nie wdawać się w jakieś wojny polityczne.
Nie za późno na ten ruch? Takie posunięcie byłoby zdecydowanie bardziej uzasadnione rok temu, gdy tzw. taśmy ujrzały światło dzienne.
Wiem, że są takie komentarze, ale zawsze ktoś może powiedzieć, że coś stało się za późno, za mało itd. Powtórzę: to nie my popełniliśmy rzecz niegodziwą, ale to wobec nas popełniono przestępstwo. To my jesteśmy poszkodowani i to na nasz wniosek prokuratura prowadzi postępowanie. A dziś obraca się to wszystko na zasadzie, że to poszkodowani są uznawani za winnych i muszą się tłumaczyć.

I być może będą musieli się dalej tłumaczyć; poseł Wziątek publicznie stwierdził, że w obiegu są jeszcze jakieś inne nagrania, dotąd nieznane.
Niewykluczone, że pojawią się nowe taśmy. O tym już było tak dużo powiedziane, że nie wiem, czy kogoś to jeszcze interesuje. Poza tym to były rozmowy, jakich każdy z nas przeprowadza wiele każdego dnia, prywatne, na różne tematy. Nie ma w tym nic karygodnego.

Nie ma pan poczucia, że - skoro jak pan mówi, nic pan złego nie zrobił - został pan podwójnie ukarany, bo musiał pan zrezygnować ze stanowiska?
Oczywiście, że jest w człowieku rozgoryczenie, gdy bierze pod uwagę, że jest atakowany za coś, czego nie zrobił. Ale wiem też, że polityka jest dla twardych ludzi i choć nie spodziewałem się takiej fali ataku - zwłaszcza, że opozycja to ludzie bez zasad, którzy sięgają po różne sposoby, żeby nam przyłożyć - to muszę to traktować jako kolejne doświadczenie. Od dłuższego czasu obserwuję te wszystkie ataki i tzw. hejty i ręce mi opadają. Najbardziej żałuję, że cierpi też na tym moja rodzina.

Nie bierze pan pod uwagę, by całkowicie wycofać się z polityki?
Są takie momenty, że się nad tym zastanawiam. Ale z drugiej strony myślę sobie, że nie mogę zostawić przestrzeni politycznej do dyspozycji tym wszystkim... - szukam słowa - złym ludziom. To będzie najlepsze określenie.

Premier Kopacz nie oczekuje od pana dodatkowo ustąpienia z funkcji szefa PO w regionie?
Nie, wręcz przeciwnie. Ja, podobnie jak moi koledzy, mamy za zadanie ostro zabrać się do pracy w terenie. A mamy co robić, bo przecież za kilka miesięcy wybory i trzeba przygotować kampanię.

Politycy PiS twierdzą, że nic wam nie da ta ucieczka do przodu, że nie poprawi to notowań PO.
A mi intuicja podpowiada, że niektórzy politycy PiS mają z tym upublicznieniem taśm wiele wspólnego. To karygodne, że to, co jest przestępstwem, wykorzystują do własnych gier politycznych. Wszędzie na świecie politycy różnych ugrupowań odcinają się od tego rodzaju działań, a w Polsce PiS wykorzystuje przestępstwo do walki politycznej. Mam nadzieję, że Polacy dostrzegą w końcu, kto ma w tym tak naprawdę interes.

Jaki ma pan plan "B"?
Już mówiłem, że będę pracował dalej jako poseł. Mam za sobą prawie 8 lat w polskim rządzie, to pochłaniało bardzo dużo czasu. Teraz będę mógł bardziej zaangażować się w pracę w Sejmie.

A co z najważniejszymi inwestycjami dla regionu, jak np. S-6, czy S-11? Do tej pory, gdy występował pan w roli wiceministra, łatwiej było panu lobbować na rzecz ich realizacji.
Spokojnie. Nadal będę pilnował tych spraw. Kontakty przecież zostają. To kwestia pukania do odpowiednich drzwi, kolejnych rozmów i negocjacji. No, może nie będę już tyle czasu spędzał w Warszawie, jak do tej pory, ale regionalne inwestycje na tym nie ucierpią. Za to będę na pewno więcej pracował w terenie.

Wystartuje pan w jesiennych wyborach do parlamentu?
Taki mam plan. Nazywam to planem, bo to się wiąże z określoną procedurą. Wiadomo, że najpierw trzeba przygotować listy, one muszą być zatwierdzone na poszczególnych szczeblach itd.

Skoro będzie pan teraz częściej w Koszalinie, to nie myśli pan, aby wrócić na fotel szefa koszalińskich struktur PO?
Nie chcę wprowadzać zmian w tym zakresie. Zostanie, jak jest. Ale oczywiście będę aktywnie wspierał koleżanki i kolegów w Koszalinie, bo sam przecież jestem członkiem koszalińskiej PO.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!