Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Koszalinie odstrzelono stado dzików. Świadkowie zdarzenia mówią: - to była rzeź

Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska
archiwum polskapress
W nocy z wtorku na środę między ulicami Gnieźnieńską i H. Modrzejewskiej w Koszalinie odstrzelono stado dzików. Świadkowie zdarzenia mówią wprost: - to była rzeź, a skowytu cierpiących zwierząt nie sposób zapomnieć. Włodarze miasta tłumaczą, że dziki były bardzo agresywne i zagrażały zdrowiu i życiu ludzi.

Było po godzinie pierwszej w nocy. – Oglądałem film. Miałem na uszach słuchawki. Mimo to usłyszałem potężny huk. W pierwszej chwili pomyślałem, że ktoś odpalił petardę. Podszedłem do okna przeraziłem się – relacjonuje pan Szymon (nazwisko do wiadomości redakcji). – Kilkanaście metrów od bloku, tuż przy szkolnym placu zabaw, biegało stado dzików. Dwa dorosłe i maluchy. Wśród nich dwie osoby. Padały kolejne strzały, w sumie około dwudziestu.

Zobacz także: Spacer rodziny dzików przy ulicy Podgrodzie w Koszalinie (wideo Internauty)

Koszalinianin włączył dyktafon. Przesłał nam nagrania. – Skowyt postrzelonych zwierząt, które nie zostały natychmiast dobite, był przerażający. Strzały padały w dużych odstępach czasu. Młode kwiczały. Nie potrafię znaleźć innego określenia tego zdarzenia, jak rzeź. I to pod blokiem. Gdyby ktoś wyszedł z psem, który domagałby się nocą spaceru, gdyby ktoś wracał z wieczornej zmiany w pracy do domu, doszłoby do tragedii – wskazuje.

W tej sprawie otrzymaliśmy w środę więcej sygnałów: – Huk był taki, że zerwałam się z łóżka. Myślę, strzelanina? A potem straszny kwik. Czy ktoś pomyślał, że później dzieci mogą się bać spać we własnym łóżku? Kto wpadł na pomysł, żeby strzelać tuż pod oknami!

Oto ułamek materiału, który uwieczniły fotopułapki przed Rodzinnym Ogrodem Działkowym „Centralny” w Koszalinie.

Fotopułapka uwieczniła działkowych brudasów. Teraz mogą się ...

Prawo Łowieckie stanowi, że zabrania się strzelania do zwierzyny w odległości mniejszej niż 150 m od zabudowań mieszkalnych. O sprawę zapytaliśmy Andrzeja Kierzka, zastępcę prezydenta Koszalina. – Od lat samorząd otrzymuje zgodę na odłowienie 90 dzików rocznie. Na terenie Koszalina umieszczane są odłownie, a zwierzęta po odłowieniu są wywożone i odstrzeliwane. Z informacji otrzymanych od myśliwego i firmy, która zajmuje się odławianiem wynika, że dziki zachowywały się bardzo agresywnie. Stąd decyzja o odstrzale – odpowiedział. Wyciągania broni nie było w planie. Wyglądało to tak – na dziki, które zadomowiły się przy szkole podstawowej, zastawiono pułapkę – tzw. odłownię. Do klatki weszły młode, a ich matki zareagowały na to furią. – To sytuacja trudna. Dylemat. Z jednej strony zwierzęta były agresywne i zagrażały ludziom, z drugiej odstrzał w mieście zawsze jest niebezpieczny. W tym przypadku właściciel firmy poinformował o użyciu broni policję i przeprowadził akcję zgodnie z przepisami – przekonuje wiceprezydent. Potwierdziliśmy – po północy dyżurny policji otrzymał zawiadomienie.

A co z widokiem zabijanych zwierząt? Ich skowytem? – Hipokryzją jest mówienie, że odstrzał powinien być prowadzony poza widokiem ludzi. Czy to coś zmienia? W tym konkretnym przypadku akcja przybrała nieoczekiwany obrót, zrobiło się bardzo niebezpiecznie i dziki zagrażały ludziom. Stąd reakcja. Oczywiście, właściciel firmy dodatkowo złoży w tej sprawie wyjaśnienia – odpowiedział wiceprezydent Kierzek.

Sprawę komentują osoby, które w codziennej pracy zajmują się poprawą losu zwierząt. – To dla mnie nie do pomyślenia, żeby w XXI wieku stosować tak niehumanitarne metody. Wszystko odbywało się na oczach mieszkańców. Akcji towarzyszył przeraźliwy krzyk warchlaków i dorosłych – mówi Bogumiła Tiece, inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Koszalinie. - Zabito osiem młodych i dwa dorosłe. A co z resztą warchlaków? Zostały skazane na powolną śmierć. Bez rodziców nie poradzą sobie.

Bogumiła Tiece akcentuje, że to my zabieramy zwierzętom coraz więcej miejsca. - Budujemy drogi i domy praktycznie w wycinanych lasach. Wystarczy odrobina dobrej woli i empatii, aby opracować program humanitarnego ograniczenia populacji dzików. Można tworzyć zagrody, co miało już miejsce w Manowie. Czy naprawdę trzeba uciekać to tak drastycznych metod? Dziki tak jak świnie, to bardzo inteligentne, wrażliwe i płochliwe zwierzęta. Stres, który przeżyły tej nocy ich strach i ból są nie do opisania – wskazuje.

- Sami zapraszamy dziki do miasta. Bezmyślni ludzie robią im stołówki na dzikich wysypiskach, przy śmietnikach, gdzie wyrzucają żywność, przy ogródkach działkowych. One korzystają z tego zaproszenia, a później giną w okrutny sposób – podsumowuje pan Szymon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: W Koszalinie odstrzelono stado dzików. Świadkowie zdarzenia mówią: - to była rzeź - Głos Koszaliński