- Przedmiotem umowy jest całodobowe odławianie zwierząt żyjących wolno, które znalazły się na terenie miasta, są ranne, potrzebują pomocy – potwierdza Robert Grabowski, rzecznik Urzędu Miejskiego w Koszalinie. – Koszt usługi to 27 tysięcy 900 złotych.
Co zrobić, jeśli na terenie miasta zobaczymy dzikie zwierzę, na przykład potrącone przez samochód? Jak czytamy w informacji dla mieszkańców, opublikowanej przez ratusz, nie próbować łapać zwierzęcia samodzielnie, ale powiadomić służby odpowiedzialne za utrzymanie porządku i bezpieczeństwa na drogach publicznych: dyżurnego policji - tel. 94 342-95-12, tel. alarmowy 997, Straż Miejską w Koszalinie przy ul. Mariańskiej 9, tel. 94-346-09-67, tel. alarmowy 98 lub Zarząd Dróg i Transportu w Koszalinie przy ul. Połczyńskiej 24. tel. 94 342 54 17. - Służby kontaktują się bezpośrednio z Fundacją dla Dzikich Zwierząt Larus – dodaje Robert Grabowski.
Fundacja oficjalnie opieką nad dzikimi zwierzętami zajmuje się od ubiegłego piątku. Wcześniej... robiła dokładnie to samo, a działalność starała się sfinansować ze zbiórek publicznych. – Dzięki nim udało nam się kupić samochód, którym możemy jeździć po zwierzęta i odwozić je do ośrodków rehabilitacyjnych. Jestem za to ogromnie wdzięczna – mówi Katarzyna Lesner, szefowa Fundacji dla Dzikich Zwierząt Larus. Jednocześnie przyznaje, że bardzo trudno przychodzi jej prosić o wsparcie. – Bardziej znam się na pomaganiu i leczeniu zwierząt - uśmiecha się. - Od początku roku na przykład interweniowaliśmy w przypadku 300 rannych ptaków. Umowa z miastem to zastrzyk finansowy, który pozwoli na dalszą działalność.
Ptaki, wiewiórki, nawet nietoperze – pani Katarzyna ratuje „dzikusy” z różnych opresji. Część leczy na miejscu, część odwozi do ośrodków m.in. w Warcinie i Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Ostoja”. O tym, jak działa Fundacja, opowiedzieli nam Czytelnicy. Koszalinianka mieszkająca przy ul. Piłsudskiego w niedzielę zauważyła na trawniku przed domem młodą srokę. Ptak ledwo przeżył spotkanie z kotem – był podrapany, zakrwawiony miał wydarte pióra i złamane skrzydło. – Choć był to niedzielny wieczór pani Katarzyna przyjechała po zwierzę i zaopiekowała się nim. Jesteśmy spokojni, że udało się pomóc sroce, że jest leczona i nie cierpi. Dziękujemy! – relacjonuje koszalinianka.

W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?