Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomagam, bo chcę

Wojciech Kukliński
Jerzy Olejniczak
Jerzy Olejniczak Wojciech Kukliński
Rozmowa z Jerzym Olejniczakiem, trenerem koszykówki

Od grudnia jest pan członkiem kadry szkoleniowej AZS Koszalin. Czym praktycznie pan się zajmuje?
- Zarząd klubu postanowił, że mam pełnić obowiązki doradcy pierwszego trenera, którym jest Arkadiusz Koniecki. Z Arkiem znamy się od kilkudziesięciu lat, bo razem współpracowaliśmy podczas prowadzenia młodzieżowej reprezentacji Polski. Odpowiem na to pytanie w ten sposób: jeszcze przed sezonem trener Koniecki chciał mieć w zespole dwóch współpracowników. To po pierwsze. Po drugie, trener Leszek Doliński odpowiada za indywidualne umiejętności techniczne koszykarzy i statystyki. Sam często zakłada dres i przekazuje zawodnikom te zdobyte przez lata niuanse walki na parkiecie. Pełni też rolę takiego banku informacji.
- A za co pan odpowiada?
- Z trenerem Konieckim uzgodniliśmy, że będę służył mu radą. On znajduje się w samym centrum walki, a ja mam ten komfort, że stoję z boku. Przy analizie gry przeciwnika, każdy trener wypracowuje sobie nie tylko ocenę rywala, ale i szuka pomysłu na pokonanie go. To dość żmuda robota, w której trzeba często zwracać uwagę na każdy szczegół postawy przeciwnika. Z drugiej strony konkretną sytuację można rozwiązać na wiele sposobów. I dlatego z trenerem Konieckim ucinamy sobie takie koszykarskie pogawędki. Muszę jasno i stanowczo powiedzieć, że to trener Koniecki jest pierwszym szkoleniowcem AZS i to on podejmuje suwerenne decyzje.

- Prawda jest i taka, że od czasu, gdy w sztabie szkoleniowym pojawił się pan, AZS zaczął wygrywać?

- To taki zbieg okoliczności. Być może przynoszę szczęście tej drużynie. I jeżeli sama tylko moja obecność na trenerskiej ławce ma powodować to, że AZS będzie wygrywał mecz za meczem, zobowiązuję się na niej siedzieć na każdym spotkaniu.
- Na jak długo podpisał pan kontrakt z AZS?
- Zgodziłem się na razie pomagać drużynie do końca grudnia. Później zobaczymy.
- Koszalinianie do niedawna sądzili, że pogniewał się pan na klub?
- Pogniewał, pogniewał... Już chyba pięć razy ja gniewałem się na AZS i co najmniej tyle razy klubowi działacze nie chcieli mnie widzieć na oczy. Mieszkam jednak w Koszalinie i czuję się związany z koszykarskim środowiskiem. Dlatego na ile mogę, to pomagam.
- A jak oceni pan możliwości akademików?
- By mówić o sile tego zespołu należy pamiętać o możliwościach ekonomicznych spółki. Moim zdaniem początkowej słabości AZS należy szukać jeszcze w ubiegłym sezonie. To wówczas wydane zbyt hojną ręką pieniądze nie dały nie tylko awansu do play-off, ale i zupełnie niepotrzebnie zadłużyły klub. Innym tematem jest sprawa namawiania co roku do kolejnej współpracy sponsora strategicznego. A na tym nie koniec. Doszło do tego powstanie spół-ki akcyjnej i zafundowaliśmy sami sobie taki pasztet. Moim zdaniem drużyny, jaką mieliśmy w ubiegłym sezonie w Koszalinie, do tej pory nie było. I chyba długo nie będzie. Trzeba jednak budować zespół z zawodników, których mamy. Każdy z nich ma jakieś plusy i jedyne, co trzeba, to je uwypuklić. Tak jak było to w ostatnim meczu z Polpakiem. AZS nie ma zdecydowanego lidera. Szanse na to ma niewątpliwie Bradonn Spann. To dobrze czytający grę i obdarzony niezłym rzutem zawodnik. Bardzo podoba mi się Michael Haynes. Widać, że ten chłopak chce coś w koszykówce osiągnąć. Na razie zastanawiamy się z trenerem Konieckim jak trafić do Łukasza Seweryna. Bo jeżeli zawodnik bardzo chce, a nie może przełamać się, to musimy dobrać tak taktykę, by pomogła mu ona w odnalezieniu się.
- Przed AZS wyjazd na mecz do stolicy. Pana zdaniem akademików stać na trzecie z rzędu zwycięstwo?
- Teraz, gdy zarówno zawodnicy jak i trenerzy mają za sobą już tę całą presję związaną z porażkami znają swoją wartość. Proszę zauważyć, że przez pierwszą część meczu z Polpakiem nie szła nam gra. Zespół to wytrzymał i zdołał w drugiej części nawiązać skuteczną walkę. Takie fakty budzą poczucie pewności u koszykarzy. Jestem przekonany, że w Warszawie sprawimy koszalinianom radosny prezent na święta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!