W wielu szkołach bywają tylko dwa, trzy razy w tygodniu. W dni, kiedy ich nie ma, dyrektorzy drżą, by nic się nie stało.
- Dzieci po 45-minutowym siedzeniu w ławce rozpiera energia. Na przerwach ganiają, zderzają się, potrącają - i już ząb wybity, rozbite czoło. Na porządku dziennym są bolące brzuchy, głowy - mówi Jolanta Herbuś, szefowa Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej "Zdrowa Szkoła" i pielęgniarka w Szkole Podstawowej nr 10 w Koszalinie.
- Dyrektorzy szkół i rodzice chcieliby, żeby pielęgniarka była w szkole przez pięć dni w tygodniu, ale nie zawsze jest to możliwe - twierdzi Jolanta Herbuś. W Koszalinie taki luksus mają nieliczne placówki - Gimnazjum nr 6 i Szkoła Podstawowa nr 17, "osiemnastka" i dzielące z nią budynek Gimnazjum nr 9, "ekonom" i zespół szkół przy ul. Jedności. W SP nr 6 pielęgniarka dyżuruje tylko dwa dni w tygodniu. Według standardów Narodowego Funduszu Zdrowia (który finansuje medycynę szkolną) na jedną nie może przypadać więcej niż 1100 osób. 18 koszalińskich pielęgniarek ma pod opieką około 19 tys. przedszkolaków i uczniów wszystkich typów szkół. W "dziesiątce" Jolanta Herbuś dyżuruje przez cztery dni w tygodniu.
Piątego dnia jest w przedszkolu albo w szkole w Jamnie. Podziela pogląd nauczycieli i rodziców, że pielęgniarka w szkole potrzebna jest codziennie. - Nauczyciele nie są fachowo przygotowani do udzielania pomocy medycznej - mówi Jolanta Herbuś.
- Komfort ogromny - przyznaje Bożena Węglewicz, dyrektorka "osiemnastki", gdzie pielęgniarska opieka jest codziennie. - Jak coś się dzieje z dzieckiem albo, gdy zdarzy się jakiś wypadek - idzie się z nim do pielęgniarki. W razie skaleczenia, fachowo opatrzy ranę. Gdy boli dziecko brzuch - wie o co wypytać, co mu podać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?