Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomysł na Koszalin. Centrum bez ul. Zwycięstwa [prezentacja]

Rozmawiał: Cezary Sołowij
– Soren Jylling, architekt, absolwent Politechniki Wrocławskiej, właściciel firmy ALTO, doradca techniczny duńskiej firmy działającej w Polsce. W Koszalinie od 1998 roku. Tutaj się ożenił i mieszka z rodziną.
– Soren Jylling, architekt, absolwent Politechniki Wrocławskiej, właściciel firmy ALTO, doradca techniczny duńskiej firmy działającej w Polsce. W Koszalinie od 1998 roku. Tutaj się ożenił i mieszka z rodziną. Radek Koleśnik
O tym, jak rozwiązać komunikację w centrum miasta, opowiedział nam Soren Jylling, Duńczyk mieszkający w Koszalinie. Jego pomysły nie wywołały jednak entuzjazmu u rządzących.

- Podoba się Panu Koszalin?
Soren Jylling: - Kiedy przyjechałem tu z Wrocławia w lutym 1998 roku, to muszę przyznać, że Koszalin mi się nie podobał. Po wyjściu z dworca kolejowego zadzwoniłem do rodziny i powiedziałem, że chyba zrobiłem błąd. Musiałem tu jednak być, bo moja firma wykonywała tutaj projekt.

- Przełamał się Pan w końcu?
Soren Jylling: - Oczywiście. Teraz widzę potencjał tego miasta. Tym bardziej, że Koszalin bardzo mi przypomina moje miasto rodzinne, Horsens w Danii - prowincjonalne, położone w pobliżu morza, nieciekawe architektonicznie. Moje miasto miało identyczną główną ulicę: cztery pasy jezdni. Dostało nawet kiedyś nagrodę jako najbrzydsze miasto w Danii. Ludzie stamtąd uciekali! Ale udało się nam ich zatrzymać i zmienić otoczenie. U nas zmiany przeprowadzono w latach 80. I wiem, że nie trzeba wielkich projektów, żeby zrewitalizować centrum miasta. My nie mieliśmy deptaka, ruch kołowy odbywał się przez centrum. U nas też były dyskusje, czy miasto może funkcjonować bez głównej arterii komunikacyjnej.

Koszalin - pomysły na zagospodarowanie centrum

View more presentations from marstef74.

- Trudno sobie wyobrazić Koszalin bez ulicy Zwycięstwa.
Soren Jylling: - No właśnie. A w Horsens się udało, choć nie miało obwodnicy jak Koszalin. Przeprowadzono dwuletni eksperyment. Nie przebudowywano ulic. Zamknięto po prostu kwietnikami część głównej ulicy jako deptak, ograniczono prędkość układając garby na drodze, zorganizowano też miejsca parkingowe.

- W Skandynawii to się udało. A jak miałoby to wyglądać w Koszalinie?
Soren Jylling: - Chodzi o to, żeby przerwać tranzyt przez centrum miasta, bo można już je okrążyć. Sprzed dworca PKP na Rokosowo można dojechać inaczej. Jeżeli ktoś musi coś załatwić w centrum, to nadal by mógł parkować. Można by zablokować po jednym pasie zewnętrznym w obu kierunkach, od Stawisińskiego do Galerii Kosmos, na pozostałych ograniczyć prędkość ruchu do 30 kilometrów. Tam, gdzie jest jakaś restauracja, mógłby powstać ogródek letni. Przy katedrze i ratuszu proponuję całkowite wyłączenie z ruchu. W innych miejscach, po radykalnym ograniczeniu ruchu, można ustawić pawilony, stworzyć miejsca parkingowe. Obliczyłem, że w ten sposób w centrum powstałoby ponad 200 miejsc parkingowych.

- Do tego w centrum widzi Pan miejsce dla giełdy towarowej.
Soren Jylling: - Tak jest w całej Europie Zachodniej. Oczywiście trzeba by to było usprawnić, np. wprowadzić jeden model straganów. Dzięki temu w centrum będzie życie.

- Giełda oznacza bałagan.
Soren Jylling: - To kwestia dobrej organizacji. Przecież na giełdzie jest pełno błota, nie ma ubikacji, restauracji. A tu jest dobra nawierzchnia i infrastruktura. Miejsca byłoby sporo, bo do dyspozycji byłaby cała ulica! Skorzystaliby na tym wszyscy: mieszkańcy i przedsiębiorcy.

- Władze miasta znają pańskie pomysły?
Soren Jylling: - Tak. Rok temu je pokazałem. Wiem, że miasto ma ambitne zamierzenia, ale wymagają one wielkich pieniędzy. A moje rozwiązania są proste, stosowane w wielu miastach na świecie i są bardzo tanie. A w przypadku braku akceptacji ze strony mieszkańców, łatwo przywrócić pierwotny stan.

- Do tego w centrum widzi Pan miejsce dla giełdy towarowej.
Soren Jylling: - Tak jest w całej Europie Zachodniej. Oczywiście trzeba by to było usprawnić, np. wprowadzić jeden model straganów. Dzięki temu w centrum będzie życie.

- Giełda oznacza bałagan.
Soren Jylling: - To kwestia dobrej organizacji. Przecież na giełdzie jest pełno błota, nie ma ubikacji, restauracji. A tu jest dobra nawierzchnia i infrastruktura. Miejsca byłoby sporo, bo do dyspozycji byłaby cała ulica! Skorzystaliby na tym wszyscy: mieszkańcy i przedsiębiorcy.

- Władze miasta znają pańskie pomysły?
Soren Jylling: - Tak. Rok temu je pokazałem. Wiem, że miasto ma ambitne zamierzenia, ale wymagają one wielkich pieniędzy. A moje rozwiązania są proste, stosowane w wielu miastach na świecie i są bardzo tanie. A w przypadku braku akceptacji ze strony mieszkańców, łatwo przywrócić pierwotny stan.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!