Ponad 30 proc. pacjentów z udarem i Covid zmarło. Przerażająca statystyka w Szczecinie

Szpital Wojewódzki w Szczecinie jest jedną z największych placówek w kraju i największą w województwie przeznaczoną dla pacjentów z COVID-19. Od kilku tygodni liczba hospitalizowanych osób zarażonych wirusem SARS-COV-2 oscyluje pomiędzy 350 a 400, a jako szpital wielospecjalistyczny, placówka przy ul. Arkońskiej świadczy leczenie specjalistyczne w wielu zakresach m.in. neurologii, neurochirurgii, ortopedii czy kardiologii u pacjentów z potwierdzonym SARS-COV-2.

- W ciągu doby trafia do nas kilkudziesięciu na czasami nawet stu chorych, z czego część to osoby zarażone. Są oni w różnym stanie. Wśród nich są przypadki i urazowe i neurochirurgiczne. My te ostre stany musimy zaopatrywać i przekazywać do dalszego leczenia. W ostatnich dniach zauważamy zmniejszenie liczby osób się zgłaszających, a obserwujemy dużą ilość ciężkich przebiegów COVID-19 - mówi lek. med. Rafał Ślósarek, Lekarz Kierujący Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym.

- Jesteśmy jedynym oddziałem neurologicznym w Zachodniopomorskiem, który przyjmuje pacjentów z COVID-19. Do nas trafiają przypadki także spoza województwa. Z reguły są to pacjenci w bardzo ciężkim stanie, którzy trafiają do nas późno i z licznymi chorobami współistniejącymi, to znaczy że do udaru mózgu dochodzi jeszcze ciężkie zapalenie płuc. W takich wypadkach rokowanie jest bardzo złe. Zakażenie SARS-COV-2 powoduje powikłania zakrzepowe w kończynach dolnych. Gdybyśmy mieli porównać dzisiejszą pracę z tą sprzed pandemii, obecna sytuacja jest bardzo ciężka dla całego zespołu - opowiada lek. med. Małgorzata Niekrasz, Lekarz Kierujący Oddziałem Neurologii i Odziałem Udarowym.

Kierowany przez nią odział w 2020 roku za pierwszy kwartał zdobył międzynarodową nagrodę za szybkość diagnozowania i leczenia udarów mózgu. - W tej chwili nie jesteśmy policzyć tego czasu, opóźnienie jest niesamowite. Chorzy za późno do nas trafiają z terenu. To może wynikać m.in. z tego, że chory nie dotrze na normalną wizytę do lekarza pierwszego kontaktu, tylko konsultacja odbywa się w formie teleporady. Część osób boi się pojechać do lekarza i zwleka, a przy udarze liczy się czas - dodaje dr Niekrasz.

W przypadku neurologii ta ciężka sytuacja przekłada się na liczbę zgonów. Od początku roku na 120 pacjentów przyjętych na Arkońską zmarło 47. Śmiertelność jest bardzo wysoka. Ordynator oddziału apeluje, jeżeli ktoś zauważy u siebie objawy udaru, aby dzwonił na pogotowie, bo telenorada w takim wypadku nic nie da.

- Chirurgia transplantacyjna w dobie Covidu także, niestety, kuleje. Ubolewamy nad tym, bo ilość dawców i biorców bardzo się zmniejszyła. Jako chirurdzy naczyniowi obserwujemy u pacjentów niedokrwienia kończyn. Te schorzenia wymagają szybkiej interwencji, ale często pacjent trafia do nas za późno - mówi lek. med. Paweł Szakoła, Lekarz kierujący Oddziałem Chirurgii Ogólnej dla pacjentów z COVID-19.