- Ludzie kupują wszystko, co jest akurat reklamowane - potwierdza technik farmacji Anna Bilińska z apteki Eliksir w Szprotawie. - Dotyczy to zwłaszcza środków przeciwbólowych, na przeziębienie i grypę.
Jak w sklepie
Dziś nowy lek bez recepty, żeby się dobrze sprzedawał, musi by poprzedzony reklamą i mieć przyciągające wzrok opakowanie. Nawet ci, którzy uważają, że reklama na nich nie działa, co jakiś czas jej ulegają. Bo niby dlaczego ze stojących na półkach leków podświadomie wybierają właśnie ten?
W aptece zachowujemy się jak w sklepie.
- Ludzie leczą się z reklam, a nie u lekarza - mówi Anna Bilińska. - Niektórzy są ślepo zapatrzeni w reklamowe hasła. Nie chcą dopuścić do siebie informacji, że można kupić coś tańszego o takim samym składzie.
Co się dziwić, skoro tyle razy usłyszeli, że "Ibuprom max to mocniejszy lek od bólu", "Coldrex max grip silniejszy od grypy i przeziębienia", a "Rutinoscorbin - przed i w czasie choroby". Jak im się ten preparat znudzi, posłuchają rady: "Przełam rutynę, stosuj Ascorutical". Cytować można by długo.
Prawie kryminał
Przyzwyczajamy się do brania leków przy byle dolegliwości. - Pod wpływem reklam, jak papugi naśladujemy Zachód - mówi lek. med. Jan Burger z Zielonej Góry. - Bez opamiętania bierzemy choćby niesterydowe leki przeciwzapalne, a to hodowla choroby wrzodowej żołądka, uszkodzenia wątroby i nerek.
Podstawowe leki bez recepty można kupić nie tylko w aptece. Pełno ich w sklepach spożywczych. A tabletki to nie cukierki. Stosować je trzeba z głową.
- Dla mnie, to co się dzisiaj dzieje z reklamowaniem leków to prawie kryminał! - oburza się doktor Burger. - Pół biedy, jak ktoś zimą weźmie porządny preparat witaminowy, uzupełniający dietę, ale we wszystkim musi być umiar. Tragedią jest, że lekami bez recepty rodzice faszerują dzieci.
- A modafen to po prostu ibuprofen - dodaje lekarz.
Nachalna reklama
Przybywa też preparatów wielowitaminowych. Kuszą ładnymi pudełkami, formą (tabletki do łykania, do ssania, proszek do przyrządzania musującego napoju, itp.). Są już dla każdego: od wnuczka po dziadka.
W aptece jest rynek konsumenta. Z jednej strony to dobrze, bo mamy wybór. Z drugiej - nachalna reklama skłania do wydawania pieniędzy na niby-nowość, mimo że obok na półce stoi identyczny, ale tańszy preparat, którego producenta nie stać na telewizyjną akcję. Dotyczy to zwłaszcza producentów polskich.
- Jest około 50. preparatów wielowitaminowych. Wiele z nich to preparaty porównywalne - mówi pracownica szprotawskiej apteki Anna Bilińska.
- Jeśli coś leci po "Wiadomościach", to zaraz następnego dnia rano ludzie o to pytają. I my to musimy mieć - dodaje jej koleżanka, technik farmacji Lucyna Wójcik
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?