Dopiero co napisaliśmy, że przychodnia Peozet w Szczecinku zmuszona jest z początkiem lipca zamknąć jedyną w powiecie poradnię endokrynologiczną. Nie ma bowiem szans, aby lekarz specjalista dojeżdżał do Szczecinka trzy razy w tygodniu, jak tego chce NFZ. Nie tylko dlatego, że limit przyjęć narzucony przez Fundusz jest za mały, ale na rynku brak endokrynologów i żaden nie poświęci trzech dni na dojazdy.
Okazuje się - o czym poinformowali nas pacjenci - że w podobnie krytycznej sytuacji jest poradnia kariologiczna w przychodni wojskowej przy ulicy Polnej. Jedyna w powiecie, która przyjmuje pacjentów w ramach kasy chorych. De facto nie działa już od kilku tygodni, z początkiem lipca najprawdopodobniej przestanie działać nawet na papierze. - Do kwietnia przyjmował u nas lekarz z Piły, który teraz tam pracuje i nie może dojeżdżać, a już na pewno nie trzy razy w tygodniu - mówi doktor Waldemar Rud, szef Wojskowej Specjalistycznej Poradni Lekarskiej w Szczecinku.
Gorączkowe poszukiwania kardiologa w całym regionie na razie nie przyniosły efektu. Na krótko udało się znaleźć lekarza z Białogardu, ale od kilku tygodni poradnia jest po prostu zamknięta. - NFZ narzuca nam jeszcze jeden wymóg: lekarz specjalista musi przyjmować pacjentów przynajmniej połowę czasu pracy poradni, czyli przez dwa dni - mówi dr Waldemar Rud. - W pozostały dzień może przyjmować lekarz, który rozpoczął daną specjalizację lub przepracował przynajmniej 5 lat na oddziale, w tym wypadku kardiologicznym. Szef WSPL mówi, że lekarzy po prostu brakuje, deficytowi specjaliści mieszkają najczęściej w większych miastach i mniejsze - Świdwin, Połczyn Zdrój, czy nawet Szczecinek - mają ogromne problemy z ich ściągnięciem.
Liczne pisma i prośby do Funduszu, że może zgodzi się na dwa dni w tygodniu na niewiele się zdały. NFZ twierdzi, że dla nikogo wyjątków robić nie będzie. Prawda jest też taka, że część lekarzy woli przyjmować prywatnie. W samym Szczecinku kardiolodzy np. przyjmują w trzech przychodniach. Ale odpłatnie.
- Czekam jeszcze na odpowiedź jednego lekarza - mówi bez specjalnej nadziei w głosie Waldemar Rud. - Jeżeli się nie zgodzi do nas przyjeżdżać, to od lipca zamknę poradnię. Tak jak jakiś czas temu zrobiliśmy z poradnią urologiczną (drugą poradnie tej specjalności zamknął też Podimed i teraz w powiecie nie ma żadnej przyjmującej pacjentów z NFZ - red.).
Nasz rozmówca nie ukrywa, że mając stosunkowo niezły kontrakt z NFZ nie jest w stanie go wypełnić stosując się do wymogów tej instytucji. Efekt? Pacjenci albo zapłacą za wizytę z własnej kieszeni lub będą musieli dojeżdżać np. do Koszalina, gdzie kolejki się wydłużą (w Szczecinku i tak na wizytę czekano nawet pół roku). Albo w stanie zagrożenia wylądują na oddziale kardiologii inwazyjnej, który w Szczecinku na szczęście działa.
A tam NFZ za procedury ratujące życie będzie musiał zapłacić, bo nie są one limitowane. - Profilaktyka jest lepsza i tańsza, ale widać nie każdy to rozumie - wzdycha dr Waldemar Rud.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?