Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Port Lotniczy Koszalin. Spółki brak, lotnisko zostało

Rafał Wolny
O lotnisko w Zegrzu Pomorskim w dużym stopniu dbają bezpośrednio jego użytkownicy, czyli m.in. aerokluby
O lotnisko w Zegrzu Pomorskim w dużym stopniu dbają bezpośrednio jego użytkownicy, czyli m.in. aerokluby Radek Koleśnik
Radni zdecydowali o rozwiązaniu spółki Port Lotniczy Koszalin, dawniej Błękit Bałtyku. Jej cele, czyli aquapark i lotnisko nie zostały zrealizowane, a spółka kosztowała nas w sumie 43 tys. złotych.

Spółka Port Lotniczy Koszalin powstała z przekształcenia spółki „Błękit Bałtyku”. Tę drugą powołano w 2006 r. w celu wybudowania w Koszalinie aquaparku wspólnie z niemiecką spółką König Finanzbeteiligungen. - Tamten projekt się nie powiódł, ale uznaliśmy, że spółka będzie przydatna w planach reaktywacji lotniska, gdyż jedynie ona mogła być beneficjentem ewentualnych środków unijnych na budowę lotniska - tłumaczy Urszula Miller-Grzybowska, dyrektor Wydziału Rozwoju i Współpracy Terytorialnej Urzędu Miejskiego w Koszalinie. - Poza tym w tamtym okresie powołanie takiej spółki było kłopotliwe i długotrwałe, więc przekształcenie pozwoliło oszczędzić czas.

Choć cele lotnicze powierzono spółce już w 2009 r., aż do 2013 r. działała ona pod nazwą „Błękit Bałtyku” i pod zarządem szefostwa ZOS - najpierw prezesem był Sylwester Gawroński, a następnie Jakub Pyżanowski. - Spółka jednak nie prowadziła działalności gospodarczej i nie zatrudniała żadnych pracowników, a ponosiła jedynie koszty obsługi księgowej - wskazuje urzędniczka.

Średnio było to kilka tysięcy złotych rocznie, a w 2014 r. koszty wyniosły 1,5 tys. zł. W ciągu blisko 10 lat działania spółka także dwukrotnie wypłaciła jednorazowe wynagrodzenie dla prezesa (w obu przypadkach Sylwester Gawroński) w łącznej wysokości 8 tys. zł, co dało nieco ponad 43 tys. zł łącznych kosztów jej działania.

Wydatki były pokrywane z kapitału założycielskiego, który początkowo wynosił 50 tys. zł i został niemal w równych częściach wniesiony przez Koszalin oraz wspomnianą niemiecką spółkę. - Po tym, jak zrezygnowaliśmy ze współpracy z Niemcami, wykupiliśmy ich udziały, ale za połowę wartości - dodaje Urszula Miller.

W sumie więc miasto przez wszystkie lata zainwestowało w spółkę 37 tys. zł. Mimo tak niewielkiej kwoty, na zlecenie spółki zostało wykonanych kilka opracowań. Przede wszystkim studium wykonalności portu lotniczego. W sumie dokumentacja aplikacyjna inwestycji kosztowała ok. 1,6 mln zł. - Ten wydatek jednak w większości (ok. 1,3 mln zł - red.) został dofinansowany ze środków unijnych, a resztę przekazało miasto- zaznacza szefowa wydziału rozwoju.

Na przełomie 2013/2014 r. eksperci z doradzającej Komisji Europejskiej inicjatywy Jaspers negatywnie ocenili jednak możliwość uruchomienia cywilnego lotniska w Zegrzu Pomorskim, co spowodowało usunięcie projektu z listy inwestycji mogących liczyć na unijne dotacje. Decyzję o rozwiązaniu spółki Port Lotniczy Koszalin podjęto jednak dopiero w listopadzie tego roku. - Spółki nie rozwiązano od razu po tamtej informacji dlatego, że mogła okazać się przydatna w nowej perspektywie unijnej - tłumaczy Urszula Miller, zapewniając, że inicjatywy i dokumenty przygotowane przez spółkę wciąż mogą być przydatne. Tym bardziej, że jej rozwiązanie nie ma wpływu na dotychczasowe funkcjonowanie lotniska.

Należy ono do powiatu koszalińskiego, a koszty jego utrzymania ponosi Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Pomorza Środkowego. - Rocznie utrzymanie lotniska kosztuje nas około 200 tysięcy złotych, które wydajemy głównie na ubezpieczenie, ochronę i prace porządkowe - wskazuje Marek Gramza, dyrektor biura SGiPPŚ.

Lotnisko jest wykorzystywane przede wszystkim sezonowo, kiedy lądują na nim nawet 3-4 prywatne statki dziennie, a korzysta z niego też Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. - Po sezonie lądowań jest mniej, ale na co dzień użytkownikami obiektu są aerokluby czy automobilklub, które w ramach umowy użyczenia dbają także o infrastrukturę, zdejmując koszty ze stowarzyszenia - wskazuje dyrektor, który wciąż uważa, że lotnisko można reaktywować na pełną skalę: - Błędnie w analizach porównywano nas do portów w Gorzowie czy Radomiu, bo tamte leżą w pobliżu głównych szlaków drogowych i kolejowych, a nasz w regionie wciąż wykluczonym komunikacyjnie.

Zdaniem Marka Gremzy port mógłby z powodzeniem funkcjonować, jako turystyczny, tym bardziej, że UE na rozwój małych lokalnych lotnisk zamierza teraz stawiać. - A przecież u nas potencjał do tego jest, bo w sezonie odwiedza nas kilkaset tysięcy osób, a to jakby duże dodatkowe miasto. Do tego w dzisiejszych czasach wiele ośrodków jest całorocznych i wizyty w nich generowałyby ruch także poza sezonem - uważa dyrektor, jako przykład wskazując niemieckie lotnisko Heringsdorf na wyspie Uznam.

Samo lotnisko nie sprzedaje biletów, ale można je zamówić przy okazji rezerwacji miejsc w hotelach w ramach pakietu na „pobyt z przelotem.”

Czytaj też:
>>> Koniec marzeń o lotnisku w Zegrzu Pomorskim
>>> Prawie na pewno nie będzie lotniska w Zegrzu Pomorskim
>>> Lotnisko w Zegrzu Pomorskim. Władze stawiają na skromniejszy projekt

Gk24.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera